– Nie spodziewałam się, że tutaj będzie tak ładnie i sympatycznie. Zgłosiła się do mnie Ilona Różalska, która poprosiła o pomoc w realizacji marzeń podopiecznych Środowiskowego Domu Samopomocy w Wólce Bałtowskiej. Ja nie potrafię odmawiać więc jestem.To już jest któryś rok, gdy organizuję takie akcje, choć w tym roku, to jest pierwsza tak duża akcja, podczas której skupiłam się na listach, które dostaliśmy. To nie były paczki żywieniowe, czy ubraniowe. Realizujemy listy osób, które faktycznie do nas napisały – wyjaśnia Sylwia Peretti, pomysłodawczyni #paczkiPeretki.
Znana z programu „Królowe Życia” Sylwia Peretti do Wólki Bałtowskiej przyjechała dzięki determinacji Ilony Różalskiej, kierownika Środowiskowego Domu Samopomocy w Wólce Bałtowskiej.
– Podglądałam ją na Instagramie, bo znałam ją właśnie z „Królowych Życia”. Pierwszego dnia patrzę i widzę paczki, zerkam drugiego dnia, kolejne paczki. Coś szykuje, coś organizuje. Trzeciego dnia nie wytrzymałam i napisałam do niej,czy zorganizowałaby także paczki dla podopiecznych naszego domu, osób starszych i niepełnosprawnych. Po chwili odpisała mi, że nie ma problemu, ze postara się to zrobić, że ma już pod opieka trzy osrodki, ale postara się dla nas też zrobić te paczki. Poprosiła tylko, żeby jak najszybciej sporządzić listy z potrzebami – wspomina Ilona Różalska.
Gdy następnego dnia przyjechała do pracy, zorganizowała „burzę mózgów, a podopieczni domu zabrali się za pisanie „Listów do Świętego Mikołaja”.
– Każdy z podopiecznych otrzymał zadanie, aby wypisać rzeczy, o których marzy. Na początku było ciężko, ponieważ nasi podopieczni mają małe potrzeby. Niestety nie potrafią też często marzyć. To jest bardzo przykre, przyzwyczaili się do tego, że jest tak, jak jest. Pamiętam, że tak jak ktoś na końcu sali powiedział: „szampon do włosów i odżywka”, tak wszyscy chcieli to samo. Przy naszej pomocy paczki się trochę rozwinęły. List trafił do Sylwii, a ona rozesłała go między swoimi pomocnikami – elfami i tak się zaczęło – mówi Ilona Różalska.
Dodaje, że zdaje sobie sprawę, że ma bardzo dużo próśb o pomoc, cieszy się jednak, że udało się pomóc mieszkańcom z gminy Bałtów. Wyjaśnia, że wraz z podopiecznymi domu podgląda na Instagramie Sylwii jak paczki do niej przyjeżdżają, jak przywożą je kurierzy, następnie podarunki są magazynowane w jej salonie.
– Byłam w stałym kontakcie z Sylwią. Byliśmy ciekawi tego, co się dzieje w jej domu, oglądaliśmy to jak dobrą telenowelę. Myśleliśmy, że wyśle kogoś z paczkami, a okazało się, że sama się do nas wybiera. To bardzo ciepła, dobra osoba, która jest niezwykle empatyczna – wyjaśnia.
Dodaje, że podopieczni do samego końca nie wiedzieli, że odwiedzi ich tak niezwykły gość. Otrzymali już choinkę, którą również zorganizowała im Sylwia Peretti. Znana ze szklanego ekranu celebrytka „pomaganie ma we krwi”.
– Mam wrażenie, że gdy ktoś raz już zaczął i zobaczył radość, wzruszenie osób, które są obdarowywane, a także kierowników tych ośrodków, które odwiedzam, to nie jest w stanie przestać pomagać. Nie robię tego pod publikę, nie potrzebuję do tego kamer. Robię to dla wspomnień i dla osób, które dołożyły się do #PaczkiPeretki. Największą nagrodą jest dla mnie szczęście tych osób i mam ochotę robić tego więcej, więcej i jeszcze raz więcej – deklaruje Sylwia Peretti.
Podkreśla, że jest szczęśliwa, gdy jej praca motywuje innych do pomagania.
– Super, niech nas będzie jak najwięcej. Przede wszystkim nie powinno być takich sytuacji, że są ludzie potrzebujący, ale jeżeli już się tak wydarzyło, to powinniśmy zrobić wszystko, żeby im się żyło lepiej. To ludzie, którzy często nie mają marzeń, a gdy dzieje się już coś dobrego, to nie potrafią się z tego cieszyć, bo boją się, że się to za chwilę skończy, bo są przyzwyczajeni do tego, że może wydarzyć się coś złego. To samo tyczy się osób z innym statusem, którzy mają ciężką przeszłość za sobą, to jest taki czas, że powinniśmy wszyscy trzymać się razem. Nie wiadomo co będzie jutro. Dzieją się różne rzeczy, czasami zmiana w naszym życiu to kwestia chwili. Pomagam, bo chcę, bo mam taką potrzebę. Łączę tym samym bardzo dużo osób. To jest niesamowite oprócz tych złych rzeczy, które spotykają mnie w internecie, jak fajną grupę osób spotkałam, którzy podjęli się ze mną organizacji tej „Paczki Peretki”. To jest mega – tłumaczy.
Dodaje, że najpiękniejsze są reakcje ludzi, których odwiedza. Gdy widać błysk w ich oku, radość, oczekiwanie.
– To jest najpiękniejsze. W ubiegłym roku, gdy organizowałam takie akcje, jeździłam do domów dziecka, to czułam trochę taki strach przed wejściem do takiego domu. Nigdy nie wiedziałam, co mnie w danym domu dziecka czeka. Teraz, tutaj jechałam bez stresu, strachu. Po prostu nie mogłam się doczekać kiedy przytulę podopiecznych Środowiskowego Domu Samopomocy w Wólce Bałtowskiej. Są różne sytuacje, przedwczoraj byłam w domu seniora. Tam też jest inny klimat. W sobotę jadę z kolei do domów dziecka w Gdańsku. Znam tamte dzieciaki, więc wiem, że będzie totalna radość. To są wielkie emocje. Muszę się przyznać, że tydzień po zakończeniu mojego turu dochodzę do siebie. Jestem twardą osobą, ale wnętrze mam wrażliwe – podsumowuje.
Teraz podopieczni Środowiskowego Domu Samopomocy w Wólce Bałtowskiej mają już tylko jedno przedświąteczne marzenie, aby pojechać na koncert Golec uOrkietsra w Kielcach, który zaplanowany jest na 28 grudnia.
– Jeszcze nie ma0y biletów, ale mam nadzieję że znajdzie się ktoś kto zechce nam je zakupić. Sprawiłby nam tym wielką radość – mówi Ilona Różalska.