O tym, że kładka na Zarzeczu w gminie Bałtów jest przeciążona alarmował w jednej ze swoich interpelacji Henryk Cielebąk, radny Rady Gminy Bałtów.
– Aktualny stan drogi jest zagrożeniem dla mieszkańców Zarzecza jak również tłumnie odwiedzających turystów rowerzystów, jak i pieszych. Nadmierny ruch na drodze jest zagrożeniem dla mieszkańców z uwagi na brak poboczy jak i fatalny stan nawierzchni. Ponadto ruch pojazdów ciężkich, jak autobusy, ciągniki rolnicze, odbywa się przez kładkę, która jest nie przystosowana do tego rodzaju transportu. Na nawierzchni widać pęknięcia, przęsło kładki jest wygięte, co może powodować zawaleniem – pisał 25 marca 2019 roku w swojej interpelacji Henryk Cielebąk, radny Rady Gminy w Bałtowie.
Gmina w trosce o bezpieczeństwo użytkowników kładki gmina wprowadziła ograniczenie tonażowe do 2,5 tony, niestety nie ograniczyło to ruchu ciągników rolniczych z przyczepami oraz autobusów. Konieczne było wprowadzenie ograniczenia do 1,5 tony oraz zamontowanie „zwężenia” mostu. Kładka jest bowiem uszkodzona, co w przyszłości mogłoby grozić jej całkowitym zamknięciem, a to spowodowałoby brak możliwości dojazdowych dla mieszkańców z tego terenu. Niestety okazało się, że są i takie osoby, które za nic mają bezpieczeństwo mieszkańców i odwiedzających gminę – turystów.
– Gdy była budowana kładka pieszo-jezdna w projekcie nie była przewidziana jako most. Wcześniej była tam bowiem drewniana kładka, pozwalająca przejść na drugą stronę rzeki Kamiennej. Spełniała swoje przeznaczenie, ponieważ ruch samochodów osobowych za duży nie był. Niestety od kilku lat obserwujemy, że mostkiem przemieszczają się autobusy, samochody ciężarowe i ciężki sprzęt rolniczy z przyczepami. Na skutek wzmożonego ruchu następuje pogarszanie stanu technicznego kładki. Gmina Bałtów rok temu zleciła jej ekspertyzę, rzeczoznawca ocenił, że nadwyrężone są dźwigary i należy zastosować ograniczenia tonażowe. To co wszędzie przynosi skutek, u nas nie przyniosło efektu – mówi Hubert Żądło, wójt gminy Bałtów.
Dodaje, że z jednej strony koniecznym było zabezpieczenie majątku gminy, odbudowa kładki kosztowałaby bowiem kilka milionów złotych, z drugiej priorytetem było bezpieczeństwo osób, które przemieszczają się kładką. Do barierek dokręcone zostały odpowiednio oznakowane elementy metalowe, zwężające „mostek”, jednak także i one zostały zdewastowane.
Za drugim razem gmina zamontowała barierkę ograniczającą wysokość przejeżdżających przez kładkę pojazdów.
– Niestety była trzy razy niszczona i trzy razy odtwarzana przez gminę. Sprawę zgłosiliśmy na Policję, a ta nie wykrywając sprawców, umorzyła postępowanie. Kolejnym naszym krokiem było ustawienie betonowych zapór, ograniczających przejazd. Niestety po raz kolejny zostały rozsunięte. W ostatnim czasie zablokowaliśmy je, żeby nie były przesuwane. Teraz liczymy na pomoc Wydziału Ruch Drogowego w Ostrowcu Świętokrzyskim, wysłaliśmy także pismo do pana komendanta powiatowego z prośbą o interwencje i częstsze patrole. Ktoś niszcząc nasze zabezpieczenia igra z bezpieczeństwem użytkowników kładki – podsumowuje wójt.