Znajdź nas na

FAKTY

Koci problem na Pułankach!

Problem wolno żyjących kotów, poruszany podczas ostatniej sesji Rady Miasta Ostrowca Świętokrzyskiego, z roku na rok jest coraz większy i w przeciwieństwie do śmiechu, jaki wywołał wśród niektórych uczestników piątkowej sesji, u mieszkańców osiedla Pułanki już takiej radości nie wywołuje. Większość z nich rozumie, że koty dokarmiać trzeba, ale wzorem innych miast, domagają się cywilizowanych warunków i zasad utrzymywania dziko żyjących kotów, a przede wszystkim boją się o swoje dzieci i wnuki, ponieważ wyrzucane pod śmietnikami, altankami i blokami jedzenie, przyciąga szczury, a te przenoszą choroby.

fot. Czytelnik

Postanowiliśmy sprawdzić temat, który podczas ostatniej sesji nakreślił Artur Głąb, radny miejski z Prawa i Sprawiedliwości. Na osiedlu Pułanki tuż przy jednym z osiedlowych śmietników spotkaliśmy starszą panią, która potwierdziła problem z kotami.

– Chciałabym, aby ktoś to wreszcie uregulował. Nie mam nic przeciwko kotom, bo są potrzebne, chociażby z tego powodu, że wyłapują myszy, ale powinno się to wszystko odbywać w jakiś cywilizowanych warunkach, a nie taka samowolka. Jedna osoba jest karmicielem kota, a trzy po prostu wyrzucają resztki jedzenia gdzie popadnie. Koty nie zjedzą wszystkiego. Resztki gniją, przyciągają szczury. A te są dla nas prawdziwym postrachem. Sama dwa dni temu widziałam padniętego szczura. Nie daj Boże jakieś dziecko kiedyś się czymś zarazi – podsumowuje pani Janina, mieszkanka bloku w pobliżu Wyższej Szkoły Biznesu i Przedsiębiorczości na osiedlu Pułanki w Ostrowcu Św.

Takich mieszkańców jest więcej, proszą o pomoc, żalą się, że szczury gromadzą się wokół altanek na śmieci, przenoszą zarazki, buszują po koszach i kontenerach.

fot. Czytelnik

– Boimy się chodzić wieczorami tuż przy śmietnikach. Może dla kogoś to zabawne, w takim razie zapraszam, niech się przejdzie u nas wieczorem – zachęcam pani Janina.

Zdaje sobie sprawę, że ludzie dokarmiają koty z dobroci serca, ale uważa, że powinno być to uregulowane, a wyłapywanie kotów dziko żyjących powinno odbywać się przede wszystkim humanitarnie.

Jak dodaje, koty też nie mają najlepiej, w zimie marzną, giną pod autami, wchodzą pod maski w miejsca gdzie są silniki, wnoszą tam jedzenie. Mieszkańcy pytają też czy przeprowadzane przez osoby do tego powołane sterylizacja są dla kotów bezpieczne.

Jak już wspominaliśmy podczas ostatniej sesji radni miejscy dyskutowali na temat przyjęcia uchwały w sprawie wprowadzenia programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie Gminy Ostrowiec Św.

fot. Czytelnik

– W uzasadnieniu tej uchwały możemy wyczytać dwie formy opieki nad zwierzętami bezdomnymi i możemy tutaj wyczytać, że proponuje się opiekę nad wolno żyjącymi kotami w tym ich dokarmianie, bądź odławianie bezdomnych zwierząt. Chciałbym zapytać jak to w praktyce jest przeprowadzane, a pytam o to, ponieważ ten problem zapewne występuje w różnych częściach naszego miasta, ale szczególnie dotkliwy jest na os. Pułanki i zarówno ma swoich przeciwników, czyli osoby, które są za dokarmianiem i opieką nad tymi kotami, ale są i tacy, którzy uważają, że tych kotów tam być nie powinno i w jakiś sposób rozróżnia się tę opiekę nad tymi zwierzętami i jak się je ewentualnie odławia – dopytywał Artur Głąb, radny miejski z PiS.

Jednoznacznej odpowiedzi na swoje pytanie, a tym samym pytanie mieszkańców jednak nie otrzymał.

– To jest drażliwy temat (…) nie chciałem stawiać „kaczkomatu” w Ostrowcu Św np. Myślę, że tutaj dyrektor ZUM-u zabierze pana radnego Artura Głąba na taką akcję, żeby zobaczyć fizycznie jak wygląda proces wyłapywania dzikich zwierząt – skwitował Jarosław Górczyński, prezydent Ostrowca Św.

W programie opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie Gminy Ostrowiec Św. przeczytać możemy m.in., że zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom powierzone będzie przeszkolonym pracownikom Zakładu Usług Miejskich w Ostrowcu Św. w sposób humanitarny, nie stwarzający zagrożenia dla życia i zdrowia zwierząt oraz nie zadający im bólu i cierpienia. Będzie dokonywane za pomocą specjalistycznego sprzętu: pętli, wideł zaporowych, chwytaków siatkowych, klatki do umieszczenia złapanych zwierząt, a także ubrań ochronnych dla rakarza.

fot. Czytelnik

Sprawowanie opieki nad kotami wolno żyjącymi, w tym ich dokarmianie, będzie się odbywało przy pomocy społecznych opiekunów kotów wolno żyjących oraz Zakładu Usług Miejskich. Gmina będzie realizowała zadanie poprzez zakup i wydawanie karmy społecznym opiekunom (karmicielom) kotów, którzy zarejestrowani są w Wydziale Infrastruktury Komunalnej, po złożeniu stosownej deklaracji i podpisaniu porozumienia. Dokarmianie odbywać się będzie za zgoda i w porozumieniu z właścicielem lub zarządca nieruchomości, na której zwierzęta przebywają.

Wykonywana będzie także sterylizacja i kastracja kotów wolno żyjących. Gmina pokryje koszty sterylizacji i kastracji kotów wolno żyjących na terenie gminy. Koty będą poddawane zabiegom w okresie od wiosny do późnej jesieni. Przeprowadzenie zabiegu sterylizacji/kastracji kotów wolno żyjących, wyłapanych i dostarczonych przez społecznych opiekunów kotów wolno żyjących możliwe będzie po uprzedniej akceptacji wniosku i uzyskania zgody od pracownika merytorycznego WIK. Po zabiegu koty będą przebywać w lecznicy na rekonwalescencji, która w przypadku kocic wynosi 5, a w przypadku kotów 3 dni. W celu ograniczenia przyrostu populacji zwierząt domowych , gmina pokryje także koszty uśpienia ślepych miotów psów i kotów bezdomnych.

fot. Czytelnik

– Nie wiem czy usypianie ślepych miotów jest najlepszym rozwiązaniem problemu. Nie wiem też, czy rozwiąże to problem wyrzucania resztek jedzenia przez ludzi, gdzie popadnie. Moim zdaniem przydałaby się akcja, która pokazałaby ludziom, że to co robią nie do końca służy tym kotkom. Odpady żywności zawsze będą przyciągać nutrie, czy szczury – podsumowuje pani Janina.

Z problemem dziko żyjących kotów świetnie poradził sobie np. Poznań. W 2017 roku stanęło 60 ocieplanych, estetycznie wyglądających domów dla kotów. Zrobione są z drewna, a lokatorów chronią przed deszczem, zmienną aurą, wiatrem i co najważniejsze – mrozem. Miasto zapłaciło za nie … 12 tysięcy złotych. W poprzedzających 2017 rok dwóch latach stanęło w sumie 120 domów dla tych zwierząt.

Podobnie było w Sandomierzu. W 2017 roku Urząd Miasta zakupił 10 takich domków.

Poznań świetnie poradził sobie z problemem dziko żyjących kotów
Źródło: Schronisko w Poznaniu

Status prawny wolno żyjących kotów wynika z przepisów ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt. Na jej podstawie w pierwszej kolejności wskazać należy, że koty wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Oznacza to, że koty wolno żyjące mogą bytować w miejscu, w którym bytuje kocia populacja i nie mogą być przeganiane, wyłapywane i wywożone, a także przesiedlane.

Koty wolno żyjące podlegają również prawnej ochronie wynikającej z innych przepisów powoływanej ustawy, które dotyczą wszystkich zwierząt, a mianowicie – art. 6 ust. 1 u.o.z., z którego wprost wynika zakaz zabijania zwierząt (z wyjątkiem sytuacji wskazanych w pkt 1-9 przepisu) oraz art. 6 ust. 1a u.o.z., z którego wynika zakaz znęcania się nad zwierzętami.

2 komentarze

2 Comments

  1. kociara

    7 maja, 2019 at 16:50

    Moim zdaniem można w sposób humanitarny zapewnic kmotom wolno żyjącym właściwą opiekę. Wiele miat poradziło sobie z tym problemem wdrażając zakup budek dla kotów. Koty posiadające bezpieczne schronienie przy którym karmiciele mają mozliwość ich dokarmiania, nie musza buszować po smietnikach w poszukiwaniu pożywienia, co zmniejsza ich masowe nocne wędrówki. Mieszkańxy osiedli obawiają się zaszczurzenia bo nie mają świadomości, że tam gdzie żyje populacja kotów, szczurów jest zdecydowanie mniej. Koty są łowcami i nawet najedzone mają instynk łowny, zatem eleimunują szczury i myszy – taka to już kocia natura. Mślę,że dobrym rozwiązaniem moze być porozumienie Urzędu Miasta ze spóldzielniami mieszkaniowymi, które zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt wolno żyjących i dla dobra miasta, miałyby regulowane zarządzeniem czy uchwałą Rady Miasta narzuocne wyznaczanie miejsc na osiedlach w których można posatawić kocie budki i udostepnić tym samym karmicielom spokojne i bezkonfliktowe dokarmianie. Sama dokarmiam koty i wiem jak to jest, kiedy trzeba wchodzić w konflikty ze stroną przeciwną. Rzecz jasna trzeba uśiwadamiać ludzi jak ważna jest kastracja i sterylizacja w celu eliminowania rozrodu kotów wolno żyjącycj a tym samym zmniejszenie niechcianych zwierząt in ich bezdomności i grożącym im niebezpieczeństw związanych z bytowaniem w środowisku w którym zawsze istnieje zagrożenie życia, cierpienie z powodu chorób czy też głodu, urazów itp. Ludzie jak sądze chętnie zgłoszą swoją pomoc jeżeli dostrzegą, że Miasto dostrzega ten problem i podchodzi do niego poważnie. Organizacje pomocowe dla zwierząt zapewne również chętnie włączą się w akcje edukowania ludzi co wpłynie na ludzką swiadomość jak też być może będzie miało znaczenie w podejście przeciwników dokarmiania. To samo dotyczy ogródków działkowych, gdzie kocie populacje istnieją od zawsze. Być może i tam przy ogródkach działkowych czy cmentarzach, gdzie jest zazwyczaj najwięcej kotów wolno żyjących warto posatwić takie budki.

  2. Tośka

    14 maja, 2019 at 20:22

    Problem znęcania nad kotami na terenach ogródków działkowych jest ogólnie znany.
    Na ogródkach działkowych na Pułankach starszy człowiek z Os. Słonecznego podobno zabił już kilkanaście kotów. Ludzie o tym wiedzą i nic z tym nie robią. Gadanie pomiędzy sobą sytuacji tych biednych zwierząt nie poprawi.
    Takie społeczeństwo, a miasto zarządzane jest przez ludzi wywodzących się przecież z tego środowiska.
    Na kwiatki można wydać kilkadziesiąt tysięcy jednorazowo, ale na edukację w temacie ochrony zwierząt i poprawę ich bytu zero.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this