Znajdź nas na

PO GODZINACH

NieZnana błogosławiona Natalia Tułasiewicz! Jej losy przypomniała Monika Bryła-Mazurkiewicz!

Losy Natalii Tułasiewicz, nazywanej za życia „żywą ewangelią”, księdza prałata Antoniego Rewera, alumna Tadeusza Dulnego i księdza Bolesława Strzeleckiego stały się pretekstem do wykładu o świętych i błogosławionych, na który w ubiegłą środę zaprosiła Monika Bryła-Mazurkiewicz, prezes Centrum Krajoznawczo-Historycznego imienia profesora Mieczysława Radwan w Ostrowcu Świętokrzyskim. Jak mawiał Jan Paweł II każdy z nas jest powołany do świętości. Nigdy zatem nie wiemy czy przyszły błogosławiony, a może i święty nie żyje tuż obok nas.

Monika Bryła-Mazurkiewicz fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

– „Właśnie my, świeccy, w życiu tkwiący, a równocześnie uderzający taranem naszej żarliwości duchowej o niebo, stoimy dziś w pierwszych szeregach kadr rycerzy Chrystusowych. Nie lękam się tej służby, choć ona żąda najwyższego wysiłku, świętości – pisała błogosławiona Natalia Tułasiewicz, polonistka, poetka, nauczycielka, nie była rdzenną ostrowczanką, a jednak jej losy i historia Ostrowca Świętokrzyskiego choć na chwilę się ze sobą splotły. Nie była dewotką, ani siostrą zakonną, która złożyła śluby, była natomiast olbrzymią świecką entuzjastką miłości do drugiego człowieka.

Urodziła się 6 kwietnia 1906 roku w Rzeszowie w rodzinie urzędnika skarbowego. Rodzice zaszczepili w niej pobożność i patriotyzm. Uczyła się w prywatnym gimnazjum w Krakowie, po przeprowadzce do Poznania uczęszczała do Gimnazjum Sióstr Urszulanek, pobierała także nauki w konserwatorium muzycznym. Działała także w szkolnej Sodalicji Marianśkiej ( katolickiego stowarzyszenia świeckich, którego celem było łączenie życia chrześcijańskiego ze studiami).

Po studiach pracowała jako nauczycielka w prywatnej szkole katolickiej, a później w Liceum Sióstr Urszulanek.

Pisała o sobie: „Należę do tych kobiet, których można na ulicy nie zauważyć, ale za to w miłości rozkwitam tak, jak królowa nocy, której cud jest niepowtarzalny, jedyny”.

– Jako nauczycielka pracowała do wybuchu II Wojny Światowej. Gdy wybuchła wojna Wielkopolska też została wcielona do III Rzeczy. Rodzina Tułasiewiczów została wyrzucona ze swojego mieszkania i została osadzona w obozie w Poznaniu. Tam przebywali około trzech tygodni, stamtąd zostali wysiedleni do Generalnego Gubernatorstwa. Rodzina Tułasiewiczów bezpośrednio pociągiem przyjechała do Ostrowca Świętokrzyskiego. Zachowały się dwa krótkie wspomnienia Natalii i jej ojca, z z czasów ewakuacji.„„Ewakuowano nas – nagle i napastliwie – nocą, po zbójecku. (…) Wzięto całą Śniadeckich ulicę. Byliśmy właśnie przy kolacji – nagle (…) na ulicy jakiś dziwny gwar… Tupot wielu ciężkich, żołnierskich stóp… dudnienie motorów samochodowych… Pamiętam, że powiedziałam głośno: idą! (…) To pierwsze wrażenie było najokrutniejsze.
Wszyscy rzucili się do okien i na balkon, (…) kilkanaście autobusów – i do każdej bramy dobija się gromada żołnierzy. Nie wyglądałam oknem – wiedziałam, co to wszystko znaczy. (…) To tylko było niespodzianką, że gwar na ulicy był większy, niż należałoby oczekiwać, gdyby przyjechano tylko po jednostki. (…) Momentalnie się opanowałam. – Pakować się – zawołałam z mocą – nie ma chwili do stracenia! (…) Rozproszyliśmy się po swoich pokojach. Spodziewałam się osobiście wysiedlenia – (…) byłam polonistką, moi uczniowie wypowiadali się różnie w wypracowaniach. (…) Nie przypuszczałam tylko, że nas wszystkich zabiorą – a że właśnie naszą całą ulicę opróżnią – tego nikt się nie spodziewał. (…) Podlałam kwiaty (…) i napisałam kilka karteczek po niemiecku tej treści: >>Osobę, która obejmie to mieszkanie, proszę w imię Boga, aby nie niszczyła książek, manuskryptów, instrumentów i kwiatów<<. (…) Sprzątnęłam ze stołu nakrycie do kolacji – (…) niech zastaną u nas ład i spokój, ci, którzy tak zawsze wyklinają polską gospodarkę. (…) Równocześnie modliłam się żarliwie, abyśmy mężnie spełnili wolę Bożą – przypominała Monika Bryła-Mzurkiewicz.

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

Natalia Tułasiewcz traktowała wojnę jako czas cennych, choć trudnych rekolekcji. Wraz ze swoją dziewięcioosobową rodziną znalazła się w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zamieszkała w domu o robotnika sezonowego i u jego matki – Barbary Workowej.

– Warunki były dość ciężkie, bo w pokoiczku i małej kuchence ta cała rodzina musiała się pomieścić z tymi gospodarzami. Na początku 1940 roku Natalia Tułasiewcz jedzie do Krakowa w poszukiwaniu lepszych warunków, bo tutaj w Ostrowcu było dość ciężko z pracą. Tam znajduje pracę najpierw w bibliotece, później w szkolnictwie, ściąga całą swoją rodzinę. Pracowała jako nauczycielka, była zaangażowana w działalność konspiracyjną, związaną z tajnym nauczaniem, ale nie tylko, bo również z szerzeniem wiary, apostołowała wśród ludzi – tłumaczyła Monika Bryła-Mazurkiewicz.

W 1943 roku otrzymała nakaz wyjazdu na roboty przymusowe do Niemiec. Udało się jej tego wyjazdu uniknąć. W maju 1943 roku odwiedziła swojego brata w warszawie, była świadkiem pożaru Getta Warszawskiego.

– Ten widok był dla niej tak okropny, że postanowiła, że jej życie jest zbyt wygodne, że musi je zmienić. Postanawia o wyjeździe do Niemiec, aby wśród robotników apostołować i wiarę w Boga rozprzestrzeniać. Pod wpływem tych przeżyć zgadza się na dobrowolny wyjazd do Niemiec. W 1943 roku wyjeżdża jako pełnomocnik – emisariusz Rządu Londyńskiego do Hanoweru. Przechodzi specjalne szkolenie – wyjaśniała Monika Bryła-Mazurkiewcz.

Natalia Tułasiewicz

Prowadziła korepetycje, katechezy.

W wyniku dekonspiracji aresztowano ją i z wyrokiem śmierci odesłano do obozu w Ravensbrück. Była katowana i bita. W obozie nadal ewangelizowała, organizowała nabożeństwa, a nawet pisała wiersze. Wykorzystywana była przy pracach podczas budowy lotniska. Bardzo ciężko pracowała, jednak nie traciła ducha.

– W Wielki Piątek, 30 marca 1945 roku została na apelu wyciągnięta z szeregu, miała się przespacerować. Nie dała jednak rady. Upadła. Dzień później, 31 marca 1945 r., tuż przed wyzwoleniem obozu, Niemcy zamordowali ją w specjalnie przystosowanym wagonie, przekształconym na komorę gazową. Jej ciało zostało spalone. Następnego dnia Niemcy, którzy obawiają się Armii Czerwonej rozbierają kominy krematorium, część więźniarek, które mogą chodzić, zmuszają do marszu śmierci – podsumowała Monika-Bryła Mazurkiewicz.

„Jestem Polką, a właśnie mój naród przecierpiał najwięcej i cierpi ciągle z powodu straszliwych nadużyć, stosowanych do nas w walce przez tych, którzy chcą, byśmy zniknęli z powierzchni ziemi. I cała moja rodzina i ja, osobiście, przecierpieliśmy bardzo z tego powodu. (…) A jednak, jednak nie potrafię nienawidzić nawet tych, którzy osobiście nas skrzywdzili” – pisała Natalia Tułasiewcz.

Beatyfikował ją 13 czerwca 1999 r. w Warszawie św. Jan Paweł II.

1 Comment

1 Comment

  1. Felice123

    5 grudnia, 2019 at 07:44

    Dziękuję Pani Moniko. Żałuję, że przeoczyłam Pani wykład o bł. Natalii Tułasiewicz.
    Myślę, że ta wspaniała kobieta nie potrafiła nienawidzić tych, którzy krzywdzili Ją i Jej rodzinę z jednego zasadniczego powodu….
    Potrafiła Ona oddzielić zło od człowieka, który się go dopuszczał. Widziała Ona zapewne w swoich oprawcach biedaczków, którzy zniewolini byli grzechem aż do granic, gdzie zatraca się człowieczeństwo. Być zaś człowiekiem, to nic innego jak ustawiczne pielęgnowanie w sobie godności dziecka Bożego. Gdy się tego nie czyni, człowiek staje się zwierzęciem, co chociażby w czasie II Wojny Światowej (w działaniach Niemców owładniętych zbrodniczym totalitaryzmem) tak obrazowo się zrealizowało. Potem był jeszcze komunizm…na dokładkę. Ducha jednak wolnych Polaków, a do wolności Bóg nas stworzył, obydwa systemy nie zniszczyły. I nie zniszczą mimo, iż hydra znów łeb podnosi.
    Amen.

    Bardzo Pani dziękuję.
    Mam nadzieję, że kiedyś będziwmy miały okazję spotkać się. Będzie mi bardzo miło.
    Pozdrawiam.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this