Znajdź nas na

FAKTY

Ostrowiec Św. „To są ofiary braku miłości i egoizmu, które wyniosły ze swoich domów!” Jedni manifestowali, drudzy strzegli kościołów i pomników!

– Przyszłam tu dziś z czterema „bombami” z opóźnionym zapłonem: pierwsza to Różaniec, druga to kieszonkowe Pismo Święte Nowego Testamentu, trzecia – książeczka do nabożeństwa, a czwarta bomba to – krzyż – mówiła wczoraj (środa, 28 października) Beata Bluszcz-Czeremcha, która z grupą strażników wiary i wartości chrześcijańskich, prewencyjnie ochraniała miejsca kultu religijnego w Ostrowcu Św. To spontaniczna akcja wydarzeń z niektórych polskich miast, gdzie niszczono miejsca kultu religijnego, a także pomniki historyczne.

Źródło: Klub Gazety Polskiej Ostrowiec Świętokrzyski

– Jesteśmy spontaniczną grupą, spotkaliśmy się z tego powodu, aby bronić wartości, które są nam bliskie. Widzimy, jakie są sytuacja w innych miastach w Polsce, co się dzieje w miejscach świętych dla nas, jak kościoły, pomniki.  Postanowiliśmy nie wchodzić z grupą manifestujących osób w rozmowy, czy dyskusje, jesteśmy tu tylko po to, aby bronić obiektów sakralnych. Nie mamy ze sobą żadnych transparentów, jesteśmy tu na zasadzie straży. Jesteśmy pokojowo nastawieni, bez agresji, bronimy tylko tych wartości, które są dla nas ważne i istotne – wyjaśniał Tomasz Magierowski z Klubu Gazety Polskiej w Ostrowcu Św. 

Dodał, że są mu bliskie wartości chrześcijańskie, narodowe i patriotyczne,  podobnie, jak pozostałym osobom, stojącym przed kościołami. Początkowo grupa „strażników” stała pod kościołem Najświętszego Serca Jezusowego przy ulicy Sandomierskiej w Ostrowcu Św. Tuż obok, na Rondzie Republiki Ostrowieckiej manifestowali przeciwnicy zaostrzenia przepisów aborcyjnych i  wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października. Spod kościoła przy Sandomierskiej straż przeniosła się pod kościół świętego Michała Archanioła  i pomnik Jana Pawła II.

– Przenosimy się tam pokojowo i będziemy dalej stać, tak jak staliśmy pod kościołem przy ulicy Sandomierskiej. Było bardzo spokojnie. Ani jedna, ani druga strona nie prowokowały się. Nie było wyzwisk. Oni przyszli protestować ze swoich powodów, my przyszliśmy chronić miejsca kultu religijnego, miejsca dla nas ważne – tłumaczył Tomasz Kryj. Przyznał, że część z osób, które w roli  „strażników” chroniła świątyń, podziela argumenty protestujących kobiet.

– Nie jesteśmy za PiS-em, ani za Platformą, ani za jakąkolwiek inną partią. Nie wychodzimy przeciwko kobietom, ani ich argumentom, wychodzimy przeciwko działalności skrajnej lewicy, powiązanej z zachodnimi organizacjami, typu Antifa, która będzie miała na celu kłócić Polaków i doprowadzać do podsycania wojny polsko-polskiej – dodał.     

Miejsc kultu religijnego strzegli także członkowie Stowarzyszenia Ostrowieccy Patrioci. 

– Jesteśmy tu dziś, aby chronić takich wartości, jak Bóg, Honor, Ojczyzna.  Rozumiem te panie, które tam idą i chcą manifestować swoje poglądy, a także swój sprzeciw odnośnie tego, co zostało zatwierdzone w Trybunale Konstytucyjnym, ale przykładem innych miast, gdzie były niszczone miejsca kultu religijnego, czy pomniki historyczne, stwierdziliśmy, że w Ostrowcu Św. musimy się zorganizować i oprócz nas są tutaj dziś środowiska kibiców, Gazety Polskiej,  Ruchu Narodowego. Nie chcemy nikogo atakować tylko chronić miejsca kultu – mówił Michał Ślusarz, prezes Stowarzyszenia Ostrowieccy Patrioci. 

Beata Bluszcz-Czeremcha dodaje, że stojąc pod kościołami są nastawieni pokojowo, tak samo, jak Pan Bóg w osobie Chrystusa przyszedł do ludzi nie w celu walki, czy stosowania metod  Barabasza, który był rewolucjonistą, tylko niosąc ludziom pokój przez miłość.

– Przyszłam z czterema bombami z opóźnionym zapłonem: pierwsza to Różaniec, druga to kieszonkowe Pismo Święte Nowego Testamentu, trzecia – książeczka do nabożeństwa,a czwarta bomba to – krzyż. Liczyłam na akcję modlitewną, ale demonstranci nie są zainteresowani rozmowami  z nami, chodzą z daleka od nas. Skończyło się na jednej Koronce do Bożego Miłosierdzia pod kościołem przy ulicy Sandomierskiej – wyjaśniała Beata Bluszcz-Czeremcha.   

Dodaje, że to co dzieje się obecnie na ulicach to efekt braku miłości i egoizmu wyniesionego z domu. 

– To co się dzieje obecnie, ci demonstrujący, to są ofiary braku miłości i egoizmu, które wyniosły ze swoich domów. Tego by nie było, gdyby ich rodzice traktowali ich jak dar, jako stan błogosławiony. My mówimy ciąża, ciąża, czyli coś co nam ciąży. My kobiet w różny sposób ten stan znosimy. Sama  przeleżałam wszystkie trzy ciąże, ale donosiłam i urodziłam zdrowych troje dzieci. Jeśli się dzieciom pokazuje na każdym kroku, że są ciężarem, obciążeniem, wyrzeczeniem, bez uczuć i miłości, to potem nic dziwnego, że do drugiego człowieka też podchodzimy, jak do ciężaru. W sytuacji, gdyby ciężar miał nam zbytnio ciążyć, a my nie widzimy szansy na to podołanie trudom, w sytuacji posiadania chorych dzieci, no to pierwsza myśl jest taka, trzeba usunąć przyczynę cierpienia,  przyczynę obciążenia. Wydaje mi się, że to co dzisiaj mamy w tym czasie, sytuacja pewnie będzie narastać, bo niestety odchodząc od źródła miłości,  będziemy mieli coraz bardziej chore społeczeństwo, chore na brak miłości. To są ludzie, którzy są bez źródła – dodaje. 

Tłumaczy,  że wiele młodych dziewcząt idących w marszu ze względu na swój wiek i brak życiowego doświadczenia, nie jest w stanie wyobrazić sobie takiej sytuacji, którą swoim zachowaniem przyszli wyrazić.

– Wydaje mi się, że nie są świadomi i trudno nawet przypuszczać, że  jakaś zdecydowana większość tych ludzi podjęłaby taką decyzję. Mam 16 letnie dziecko, które jest rówieśnikiem tych młodych ludzi, ale nigdy nie chciałabym dożyć sytuacji takiej, że moje dziecko brało w czymś takim udział i  uznałabym to za porażkę mojego macierzyństwa, swojej rodzicielskiej miłości. Wiem, że niektóre matki przychodzą z córkami, dlatego jest mi to trudno zrozumieć – podsumowuje.

Przypomnijmy, że podczas manifestacji i marszów w wielu polskich miastach doszło do aktów wandalizmu. W konstancińskim Parku Zdrojowym zdewastowano pomnik Jana Pawła II, na kościele św. Jakuba na Placu Narutowicza  w Warszawie  namalowano hasło: „Macie krew na rękach”, farbą oblano front budowanego kościoła świętego Mateusza na Białołęce, zniszczono bramę bazyliki w Przeworsku, a także pomnik Polski Walczącej w Warszawie. 

W Ostrowcu Św. nie doszło do aktów wandalizmu.

Dołącz do dyskusji

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this