Znajdź nas na

FAKTY

Pisanka, albo psikus! Czyli Śmigus-Dyngus po polsku!

Chyba niewielu z nas wyobraża sobie Wielkanocny Poniedziałek bez lania wody. Z tego faktu najbardziej cieszą się najmłodsi. W ruch idą sikawki, wiaderka, butelki, a także wszystko to, co pomieści chociaż odrobinę wody. Skąd wziął się zwyczaj lana wody i czy śmigus i dyngus to na pewno to samo?

autor: Boston Public Library

Polewanie wodą w wielkanocny poniedziałek ma długą tradycję, bo ponad 600-letnią i wywodzi się jeszcze z tradycji dawnych Słowian. Symbolizuje pozimowe oczyszczenie, radość z przebudzenia się wiosny i oznaki kwitnącej przyrody. Śmigus to nic innego, jak zwyczaj smagania witkami wierzbowymi. Wierzono bowiem, że wychłostanie witkami kobiety służy jej urodzie, a mężczyźnie doda odwagi i siły. Był to też swego rodzaju rytuał oczyszczający i odstraszający złe moce, z drugiej strony – gwarantował płodność i urodzaj. Oczyszczać od złych mocy, a także od tego, co przyniosła ze sobą zima, można się było także poprzez wodę. Stąd wziął się drugi człon nazwy – dyngus. Pierwotnie zwyczaj ten wiązał się z wykupywaniem się. Za pomocą podarunku, w tradycji słowiańskiej: jajka lub pisanki można było uniknąć psikusa, czyli oblania wodą.

Przez dziesiątki lat Lany Poniedziałek kultywowany był głównie na wsiach, gdzie młodzi chłopcy z naczyniami pełnymi wody atakowali dziewczyny. Był to element zalotów, którego rodowód leży prawdopodobnie w pogańskich obrzędach kultu wiosny i płodności Ta z dziewcząt, której nie oblano wiadrem wody albo nie wrzucono do rzeki czuła się obrażona. Inaczej wyglądała zabawa w bardziej dystyngowanym towarzystwie, ale i tak kończyło się zmoczonym ubraniem.

O świcie w Poniedziałek Wielkanocy gospodarze, głównie z południa Polski kropią swoje pola wodą święconą, wbijają w ziemię krzyżyki z palm, żegnają się znakiem krzyża i modlą się, aby zapewnić urodzaj i pomyślność w pracy, a także uchronić zasiewy przed klęskami żywiołowymi.

Śmigus-dyngus, początkowo dwa odrębne zwyczaje zlały się w jedno, aby w1420 roku ustawą synodu diecezji poznańskiej, znaleźć się na cenzurowanym. „Dingus prohibetur”, przestrzegał przed grzesznymi praktykami, związanymi z wodą i smaganiem się witkami wierzbowymi.

– Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet, a kobiety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podatki, co pospolicie nazywa się dyngować, ani do wody ciągnąć – czytamy w zarządzeniu kościelnym z XV-wieku.

Ksiądz Jędrzej Kitowicz, polski historyk, pamiętnikarz, korespondent polityczny, w taki oto sposób opisywał Śmigus-Dyngus:

„ … Była to swawola powszechna w całym kraju tak między pospólstwem, jako też między dystyngwowanymi: w poniedziałek wielkanocny mężczyźni oblewali wodą kobiety, a we wtorek i w inne następujące dni kobiety mężczyzn, uzurpując sobie tego prawa aż do Zielonych Świątek, ale nie praktykując dłużej jak do kilku dni. Oblewali się rozmaitym sposobem. Amanci dystyngwowani, chcąc tę ceremonią odprawić na amantkach swoich bez ich przykrości, oblewali je lekko różaną lub inną pachnącą wodą po ręce, a najwięcej po gorsie małą jaką sikawką albo flaszeczką. Największa była rozkosz przydybać jaką damę w łóżku, to już ta nieboga musiała pływać w wodzie między poduszkami i pierzynami jak między bałwanami; przytrzymana albowiem od silnych mężczyzn, nie mogła się wyrwać z tego potopu; którego unikając, miały w pamięci damy w ten dzień wstawać jak najraniej albo też dobrze zatarasować pokoje sypialne. Ile zaś do mężczyzn, ci w łóżkach nie mogli podlegać od kobiet takowej powodzi, mając większą siłę do odporu, a słabszy atak przez naturalny wstyd, nie pozwalający kobietom ujmować i dotrzymować krzepko mężczyznę rozebranego… Po ulicach zaś w miastach i wsiach młodzież obojej płci czatowała z sikawkami i garkami z wodą na przechodzących; i nieraz chcąc dziewka oblać jakiego gargasa albo chłopiec dziewczynę, oblał inną jaką osobę duszną i nieznajomą, czasem księdza, starca poważnego lub starą babę. Kobiety wiedzące, iż im mężczyźni mogą sto razy lepiej oddać, nigdy dyngusu nie zaczynały i rade były, gdy się bez niego obejść mogły; ale zaczepione od mężczyzn, podług możności oddawały za swoje. Temu dyngusowi początek dwojaki naznaczano. Jedni mówią, iż się wziął z Jerozolimy, gdzie Żydzi schodzących się i rozmawiających o zmartwychwstaniu Chrystusowym wodą z okien oblewali dla rozpędzenia z kupy i przytłumienia takowych powieści. Drudzy, iż ma początek dyngus od wprowadzenia wiary świętej do Polski, w początkach której nie mogąc wielkiej liczby przyjmującej wiarę chrzcić w pojedynczych osobach, napędzali tłumy do wody i w niej nurzali… – pisał ksiądz Jędrzej Kitowicz.

Śmigus-dyngus występuje także w pobliskich krajach z rodowodem słowiańskim: na Ukrainie, na Morawach – nazywany jest tam szmigrust lub oblevacka, na Słowacji – oblievacka lub kupacka, a także na Węgrzech, gdzie oblewa się kobiety wodą i perfumami.

Przypominamy także, że oblewanie wodą osób, które tego nie chcą, może być traktowane jako zakłócanie porządku publicznego, które karane jest aresztem (od 5 do 30 dni), miesięcznym ograniczeniem wolności albo grzywną (w wysokości od 20 do 5000 zł). Kiedy policja złapie chuliganów, może mu też wlepić mandat w wysokości od 100 do 500 zł.

Dołącz do dyskusji

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this