Mieszkańcy Ostrowca Świętokrzyskiego, a także powiatu ostrowieckiego otworzyli swoje serca na uchodźców wojennych z Ukrainy. Żywność, ubrania, zabawki, a także produkty pierwszej potrzeby dostarczali m.in. do Powiatowego Punktu Pomocy Humanitarnej, zlokalizowanego przy ulicy Adama Mickiewicza w Ostrowcu Św., jednak z upływającym czasem dostawy żywności i niezbędnych produktów zaczęły się zmniejszać.
– Tych produktów było naprawdę bardzo dużo, dopóki nie zaczęli przychodzić do nas ludzie, którzy potrzebowali pomocy. Teraz, gdy tygodniowo mamy prawie 1000 osób potrzebujących, to tego jest po prostu mało. Brakuje właściwie wszystkiego. Żywność schodzi, bo jest dużo dzieci. Schodzi mleko, płatki, jogurty. Dla przykładu we wtorek zamówiliśmy 400 jogurtów, a połowy już nie ma. Miały wystarczyć na tydzień – wyjaśnia Renata Brzozowska, pracownik Polskiego Czerwonego Krzyża w Ostrowcu Św.
Brakuje również proszków do prania, chemii gospodarczej, żeli pod prysznic, szamponów, pasty do zębów.
– Otrzymaliśmy kilka palet proszków do prania. Podzieliliśmy je na 2 miesiące. Na kolejny miesiąc mamy 1eszcze zapas na magazynie, ale ludzie już pytają o proszek. W naszym mieście, czy też powiecie przebywają bowiem kilkuosobowe rodziny. Tego prania jest sporo – wyjaśnia.
Ponieważ żywności jest coraz mniej pracownicy muszą ją reglamentować.
– Robimy paczki najpotrzebniejszych produktów: kaszy, ryżu, płatków, herbaty, kawy, mleka. Mamy też słodycze dla dzieci. Otrzymujemy także pulę żywność z Banku Żywności, którą wydajemy raz w miesiącu. Na tyle na ile możemy, staramy się pomagać. Chociaż mamy poczucie, że to wciąż jest za mało – wyjaśnia.
Apeluje, aby mieszkańcy powiatu ostrowieckiego w miarę swoich możliwości pomagali uzupełniać magazyn i wspierali uchodźców. Teraz najbardziej potrzebne są: chemia gospodarcza, szampony i żele do kąpieli, pasy do zębów, a także nabiał: mleko, jogurty.
Z punktu przy ulicy Adama Mickiewicza dziennie korzysta około 50 rodzin. Otwarty jest od poniedziałku do piątku w godzinach od 9.00 do 18.00, w soboty od 9.00 do 15.00. Do końca marca punkt czynny był także w niedziele.
Renata Brzozowska dodaje, że liczba uchodźców, korzystających z pomocy nie zmniejsza się.
– Jedni wyjeżdżają, wracają na Ukrainę, ale w ich miejsce przyjeżdżają kolejni. Ta rotacja jest cały czas. Temat wojny jest dla nich bardzo trudny. W momencie, kiedy zaczynamy rozmowę płaczą oni, płaczemy my. Gdy widzimy, że ktoś chce porozmawiać, na tyle na ile pozwala nam język, rozmawiamy. .Mamy dwie dziewczyny, które zatrudniamy z Ukrainy. Pomagają w komunikacji. Współpracujemy ze sobą. Mamy dużo wolontariuszy. Pomagają nam wolontariusze z Lokalnej Grupy Działania „Krzemienny Krąg”, z Stowarzyszenia na rzecz Warsztatu Terapii Zajęciowej „Szansa”, młodzież ze szkół średnich z opiekunami, nasi przyjaciele. Jakoś sobie radzimy. Przydałaby się też centralna pomoc, na pewno byłoby lżej – podsumowuje.