To, czego od lat brakuje w gminie Bałtów, to zalew, który chroniłby przed powodzią, a także przyciągałby turystów, czy miłośników przyrody. Hubert Żądło, wójt Bałtowa przyznaje, że pomysł na utworzenie zbiornika retencyjnego w gminie nie jest nowy i ma już ponad 20 lat. jednak dotychczas, żadnemu z włodarzy nie udało się go zrealizować.
– Tak naprawdę „podpowiada” nam go sama przyroda. W czasie roztopów wiosennych, jeśli jest długa, śnieżna zima, czy też w czasie obfitych opadów deszczu, nieużytki te są zalewane i stoi na nich woda. Taki zbiornik wpisywałby się również krajobrazowo w naszą gminę – mówi Hubert Żądło, wójt Bałtowa.
Motywacją do działania jest też fakt, że parokrotnie zalewany był już, znajdujący się w sąsiedztwie rzeki Kamiennej – bałtowski cmentarz, jak i inne obiekty usytuowane wzdłuż tych terenów. Nie bez znaczenia jest też sytuacja hydrologiczna gminy.
– Gdy mamy gwałtowne opady atmosferyczne, to mamy dużo wody, natomiast później, gdy wraz z upalnym latem przychodzi susza, cierpimy na niedobór wody. Niewątpliwie zbiornik ten miałby nie tylko oddziaływanie przyrodnicze, wytworzyłby się specjalny mikroklimat, ale również wpłynąłby na poprawę wód gruntowych, ponieważ ta woda byłaby tu zatrzymywana – podkreśla wójt.
Przyznaje, że pojawił się też pomysł na utworzenie dużego zbiornika wodnego wspólnie z gminą Ćmielów, niestety „na przeszkodzie” stanęła „Natura 2000”.
– Rozmawiałem z burmistrz Joanną Suską, aby taki 300 hektarowy zbiornik wodny utworzyć pomiędzy Borią, a Lemierzami. Niestety jedna z form ochrony, jaka przyszła do nas z całym dobrodziejstwem unii – Natura 2000, ogranicza nas i nie możemy utworzyć tam takiego zbiornika. Na terenach tych jest zbyt dużo cennych stanowisk przyrodniczych. Jak się okazało, po rozmowach z Generalną Dyrekcją Ochrony Środowiska jest to ponad 150 hektarów – wyjaśnia.
Pojawiła się też propozycja, aby drugi zbiornik , około 40 hektarowy utworzyć na terenach od Bori, w kierunku Rudki Bałtowskiej. Niestety tam również jest wiele cennych stanowisk przyrodniczych i utworzenie takiego zbiornika jest niemożliwe.
Trzecią możliwością są tereny od Rudki Bałtowskiej, w kierunku mostu na Lemierze i drogi powiatowej. W sumie 28 hektarów.
– To byłby zbiornik przepływowy. Jest szansa na to, że na to Komisja Europejska wyraziłaby zgodę. To nie jest łatwe zadanie. Zdaję sobie z tego sprawę, ale gdy stawałem przed innymi niełatwymi zadaniami i się udało. Mam świadomość, że jeśli nie rozpoczniemy procedury teraz, to nigdy jej nie zakończymy. Będziemy zawsze w takiej sferze gdybania, zastanawiania się, przemyśliwania. Musimy spróbować. Wielkie podziękowania należą się posłowi Andrzejowi Kryjowi, ponieważ dzięki jego inicjatywie spotkałem się z Krzysztofem Wosiem, Zastępcą Prezesa Wód Polskich ds. Ochrony Przed Powodzią i Suszą. Żadne decyzje, czy zobowiązania jeszcze nie zapadły, natomiast określiliśmy ścieżkę działania, która da nam „zielone światło” na wykonanie tej inwestycji – tłumaczy wójt.
Pierwszym z takich kroków jest stworzenie koncepcji zalewu przez uprawnioną firmę, która zajmowała się już w przeszłości tego typu budowlami, czy jest to możliwe z technicznego punktu widzenia: ukształtowania terenu, bliskości drogi wojewódzkiej.
– Chcę porozmawiać z kilkoma przedstawicielami takich firm zanim prześlemy zapytania ofertowe na wykonanie koncepcji. Bez tego nie ruszymy dalej. Po tym będziemy wiedzieć w jakim punkcie jesteśmy, jakie byłyby koszty wykonanie takiego zbiornika, a także jaka mogłaby być jego wielkość. Realizacja zadania jest za duża do udźwignięcia przez gminę. Finansowania na pewno będziemy szukać w Wodach Polskich, które poszukują terenów, w których można by gromadzić wodę. Mają do tego odpowiednie narzędzia i kadrę. Nie bez znaczenia byłyby także środki unijne, czy udział województwa świętokrzyskiego. Jako gmina moglibyśmy partycypować w kosztach – tłumaczy wójt.
Przeszkodą w utworzeniu zalewu może być wykup gruntów. Tereny, na których miałby powstać zalew są własnością ok. 100 właścicieli, sytuacja części z nich jest nieuregulowana.
– Taki zalew, to atrakcja, której w Bałtowie brakuje w tej chwili najbardziej. Myślę, że przyciągałby turystów o każdej porze roku. Dlatego warto spróbować – podsumowuje Hubert Żądło.