Znajdź nas na

FAKTY

Śladami powstańców styczniowych przez powiat ostrowiecki! Niezwykła wędrówka z Moniką Bryłą-Mazurkiewicz!

„Idźmy, bijmy Moskali, Świat nas za to pochwali, Walczmy za swą krainę, Pędźmy licho za Dźwinę” – brzmią słowa Pieśni z 1863 roku. W nocy z 22 na 23 stycznia w Królestwie Polskim wybuchło Powstanie Styczniowe, największe polskie powstanie narodowe. Swym zasięgiem objęło Królestwo Polskie i ziemie zabrane. Trwało do jesieni 1864 r. – W ziemi świętokrzyskiej uczucia patriotyczne manifestowano obchodami rocznicowymi połączonymi z modlitwami, nabożeństwami w intencji ojczyzny i za poległych. Sypano kopce, stawiano na nich zwykłe lub sękate krzyże, do których na spojeniu ramion przypinano cierniowe wieńce. Ważnymi ośrodkami wzmożonej aktywności patriotycznej w naszej regionie były: Opatów, Ćmielów, Kunów i Święty Krzyż; co było niewątpliwie zasługą tutejszych duchownych. Jednym z nich był ks. Kacper Kotkowski – przypomina Monika Bryła-Mazurkiewicz, prezes Centrum Krajoznawczo-Historycznego imienia prof. Mieczysława Radwana w Ostrowcu Św.

Kapliczka przy ulicy Romualda Traugutta w Ostrowcu Św. fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

„Powiedzą ludzie roztropni: ale powstanie się nie udało. Czy nie lepiej było żyć spokojnie w pracy organicznej, budować, naprawiać drogi, uprawiać ziemię, rozwijać techniczne urządzenia, poprawiać ekonomiczny byt narodu, spokojnie, cicho? Niewątpliwie, byli zwolennicy i takich kierunków. Wiemy, że i dzisiaj istnieją narody, które stawiają to sobie za ideał. Osiągając ideał pragmatyczny, pozytywny, realny, dotykalny, ideał pełnej misy chleba, coś jednak przy tym zatracają, na jakimś odcinku ubożeją. Jesteśmy świadkami życia wielu narodów dostatnich, które zagubiają wrażliwość na swoje dzieje ojczyste, na przeżycia narodowe, na poczucie wspólnoty z narodem. (…) Najbardziej zubożonymi i niewolniczo przytrzymanymi za skrzydła ducha są takie narody, które postawiły sobie zbyt wąski ideał. Jest to przeciwne naturze człowieka, która jest bardzo wszechstronna (…) – mówił prymas kardynał Stefan Wyszyński w  kościele św. Krzyża w Warszawie, 27 stycznia 1963 r. w stulecie rocznicy wybuchu powstania styczniowego. 

Monika Bryła-Mazurkiewicz, prezes centrum Krajoznawczo-Historycznego w Ostrowcu Św. fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Wybuch powstania poprzedziły manifestacje patriotyczne, a przypieczętowała zarządzona przez margrabiego Aleksandra Wielopolskiego branka, czyli przymusowy pobór do armii rosyjskiej. Monika Bryła-Mazurkiewicz, prezes Centrum Krajoznawczo-Historycznego imienia prof. Mieczysława Radwana w Ostrowcu Św. przypomina, że manifestacje patriotyczne rozpoczęły się od pogrzebu generałowej Sowińskiej. Niemniej serię demonstracji patriotycznych otworzyło wydarzenie do jakiego doszło rok wcześniej, 18 marca 1859 r. w warszawskim kościele ojców pijarów.

– 23 lutego 1859 r. w Paryżu zmarł hr. Zygmunt Krasiński, jeden z trójki wieszczów i największych poetów polskiego romantyzmu. W wielu miejscach zarówno w kraju jak i za granicą zostały odprawione nabożeństwa żałobne za duszę zmarłego: w Berlinie, w Krakowie na Wawelu, w warszawskim kościele ojców kapucynów, w Poznaniu, we Lwowie. Na 18 marca 1859 r. krewni, bliżsi i dalsi znajomi zamówili w warszawskim kościele ojców pijarów na godz. 10 rano nabożeństwo żałobne za dusze: Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego. Nie donosiły o tym gazety, ale informacji tej nie okrywała tajemnica czy jakiś sekret. Wiele osób wiedziało o nabożeństwie. Nic więc dziwnego, że o godzinie 10.00 kościół był wypełniony po brzegi i nie był w stanie pomieścić wszystkich wiernych. Ołtarz wielki w kościele był pokryty kirem, na środku świątyni stał katafalk odziany kirem. Gdy zapalono świece przed ołtarzem, a ksiądz miał już wyjść z zakrystii, nabożeństwo zostało zabronione. Służba kościelna pośpiesznie uprzątnęła katafalk i zdjęła z ołtarza kir. Zgromadzonym w kościele zakomunikowano, że „w tej chwili władza policyjna wzbrania księżom odprawić nabożeństwo”. Po godzinie oczekiwań wierni opuścili kościół – mówi Monika Bryła-Mazurkiewicz. 

To niepozorne wydarzenie zapewne wpłynęło na dalszy bieg wydarzeń. 9 czerwca 1860 r. zmarła w Warszawie generałowa Katarzyna Antonina z Schraederów primo voto Jonasowa secundo voto Sowińska, wdowa po generale Józefie Sowińskim. Generał Józef Longin Sowiński był bohaterem powstania listopadowego, zasłynął jako dowódca obrony reduty na Woli w Warszawie w 1831 r. Generałowa Katarzyna Sowińska była nie tylko żoną generała, ale także działaczką patriotyczną i charytatywną, organizatorką opieki nad więźniami i zesłańcami politycznymi. 11 czerwca odbył się jej pogrzeb.

–  Kondukt żałobny przeszedł ulicami miasta na Wolę, na cmentarz ewangelicko-reformatorski, gdzie pochowano zmarłą. Uroczystości pogrzebowe osoby o tak wielkim autorytecie zgromadziły znaczną liczbę ludności. Wśród żałobników była patriotycznie nastawiona młodzież, w tym słuchacze Szkoły Sztuk Pięknych i Akademii Medyko-Chirurgicznej, pod przewodnictwem Karola Nowakowskiego i Jana Kurzyny, którzy wykonali i porozwieszali klepsydry opisujące zasługi zmarłej generałowej. W pogrzebie wzięli także udział ziemianie, którzy licznie przybyli na posiedzenie obradującego wówczas Towarzystwa Rolniczego. Liczba biorących udział w pogrzebie sięgała kilkunastu tysięcy osób. Atmosfera była prawdziwie patriotyczna. Żałobnicy idący na cmentarz śpiewali pieśni patriotyczne. Pogrzeb gen. Sowińskiej przerodził się w pierwszą wielką manifestację patriotyczną od czasów powstania listopadowego. Po pogrzebie wszystko na jakiś czas ucichło – przypomina prezes Centrum Krajoznawczo-Historycznego im. prof. Mieczysława Radwana. 

Za figurą Matki Bożej przy ulicy Romualda Traugutta w Ostrowcu Św. jest rozmieszczonych 10 żeliwnych tabliczek zawierających informacje o zmarłych.
fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

W październiku 1860 w czasie warszawskiego zjazdu monarchów przeszkodzono iluminacjom i balom towarzyszącym konferencji, a na przedstawieniu galowym w Teatrze Wielkim fotele oblano cuchnącym płynem. Akcją kierował Franciszek Godlewski. W listopadzie doszło do kolejnej demonstracji. Miała ona związek z 30. rocznicą wybuchu powstania listopadowego. 29 listopada 1860 r., na pamiątkę Nocy Listopadowej w kościele na Lesznie odprawiono nabożeństwo, po którym tłumy śpiewały pieśń skomponowaną niegdyś przez Alojzego Felińskiego na część cara Aleksandra I, zmieniając jej refren brzmiący dotychczas „naszego króla zachowaj nam Panie” na: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.

Na początku 1861 r. manifestacje wybuchły z nową siłą. W lutym 1861 r., dla upamiętnienia rocznicy bitwy pod Olszynką Grochowską odbyła się kolejna manifestacja. 27 lutego doszło do starcia z wojskiem. Zabito 5 demonstrantów. Ich pogrzeb znów przerodził się w potężną demonstrację.

Porcelanowa tabliczka na ścianie kaplicy na cmentarzu w Ćmielowie
fot. Tadeusz Krawętkowski/Centrum Krajoznawczo Historyczne im. prof Mieczysława Radwana

Gdy 8 kwietnia protestowano przeciwko rozwiązaniu Towarzystwa Rolniczego, na Placu Zamkowym zginęło ponad 100 osób. Spowodowało to powszechny wstrząs i oburzenie. Echo strzałów warszawskich rozeszło się po całym Królestwie. W wielu miejscowościach Polacy manifestowali swój patriotyzm i przywiązanie do religii. Były odprawiane msze św. za ojczyznę. W różnych miejscach pojawiły się krzyże przydrożne i pomniki z napisami o treściach patriotycznych. Patriotyczny nastrój ogarnął Królestwo. Dotarł też w nasze strony.

– W ziemi świętokrzyskiej uczucia patriotyczne manifestowano obchodami rocznicowymi połączonymi z modlitwami, nabożeństwami w intencji ojczyzny i za poległych. Sypano kopce, stawiano na nich zwykłe lub sękate krzyże, do których na spojeniu ramion przypinano cierniowe wieńce. Ważnymi ośrodkami wzmożonej aktywności patriotycznej w naszej regionie były: Opatów, Ćmielów, Kunów i Święty Krzyż; co było niewątpliwie zasługą tutejszych duchownych. Jednym z nich był ks. Kacper Kotkowski – tłumaczy Monika Bryła-Mazurkiewicz. 

Ks. Kacper Kotkowski był proboszczem ćmielowskim. O jego dokonaniach i zasługach przypomniała w swoim felietonie Monika Bryła-Mazurkiewicz.  

W okresie poprzedzającym wybuch powstania styczniowego organizował manifestacje patriotyczne i głosił patriotyczne kazania. Gromadził w kościele i wokół niego chrześcijan, ale także żydów z Ćmielowa i okolic i nawoływał do buntu przeciw zaborcy. Upamiętniał wydarzenia historyczne. Był inicjatorem stawiania krzyży o wymowie narodowej. 

– Pod wpływem jego agitacji mieszkańcy Pogrodzia wystawili w 1861 r. krzyż z napisem „Boże, zbaw Polskę”. Z kolei w Ćmielowie w rynku, tuż przy szosie staraniem ks. Kotkowskiego usypano znacznej wysokości kopiec, na którym ustawiono kilkułokciowy kamienny obelisk na postumencie. Na jego szczycie umieszczono żelazny krzyż z żelazną cierniową koroną i dwiema na krzyż złożonymi palmami. Na froncie pomnika widniało godło ojczyzny – orzeł Polski. Krzyż ten został postawiony we wrześniu 1861 r. z ofiar dobrowolnych mieszkańców Ćmielowa i okolicznych mieszkańców. Został poświęcony przez zaproszonego specjalnie w tym celu proboszcza z Kunowa ks. kan. Jana Dąbrowskiego w obecności 30 duchownych i licznie zgromadzonego ludu. Na pomniku wyryto napisy „Wolność, równość i braterstwo” oraz „Pamiątka poległych mieszczan 25 i 27 lutego 1861 r. w mieście Warszawie, a dnia 18 IV w mieście Wilnie”. Naczelnik powiatu opatowskiego wydał polecenie obicia deskami ćmielowskiego krzyża, co zostało wprawdzie wykonane, ale następnej nocy ktoś oderwał deskę z jednej strony i odsłonił napis „Wolność, równość i braterstwo”.  W okresie przedpowstaniowym do tego pomnika, na patriotyczne obchody, przybywali wierni z parafii Ożarów, Zawichost, Opatów, Ostrowiec i Denków – mówi Monika Bryła-Mazurkiewicz. 

Moskale zburzyli pomnik i nakazali go uprzątnąć. Jako, że był on poświęcony, któryś z mieszkańców Ćmielowa przyniósł go na cmentarz przykościelny i złożył przy bramie. Tak przeleżał 40 lat. Dopiero w 1903 r. ks. Jan Wiśniewski ustawiłem kamienny obelisk pamiątkowy na cmentarzu w pobliżu zakrystii, jednak bez krzyża, bez palm i cierniowej korony. Obelisk ten stoi przy kościele w Ćmielowie do dziś i przypomina o wydarzeniach sprzed wybuchu powstania.

Obelisk przy kościele w Ćmielowie, przypominający o wydarzeniach sprzed wybuchu powstania
fot. Tadeusz Krawętkowski/Centrum Krajoznawczo Historyczne im. prof Mieczysława Radwana

Pamiątką tamtych wydarzeń jest także kamienny krzyż z 1861 r. stojący do dziś na Rynku w Kunowie. Jego wykonawcą był kamieniarz – Antoni Kłosiński. 

– Stanął on na kopcu, który został usypany na kunowskim Rynku z inicjatywy proboszcza kunowskiego ks. Jana Dąbrowskiego. Upamiętniał on Polaków poległych podczas demonstracji warszawskiej. Bogaty był w symbolikę patriotyczną. Po uroczystym odsłonięciu i poświęceniu krzyża naczelnik powiatu opatowskiego Królikowski kilkakrotnie zwracał się do magistratu kunowskiego o usunięcie wszystkich patriotycznych symboli i napisów o „treści podburzającej”. Jego polecenia pomimo gróźb były lekceważone przez burmistrza Kunowa Jakuba Kuczyńskiego. Kiedy wybuchło powstanie i przez Kunów przechodziły oddziały rosyjskie, ich dowódcy usiłowali ustalić nazwiska inicjatorów i wykonawców pomnika. Nikt nie zdradził, chodź straszono, że zostaną powieszeni na sękach owego pomnika. Milczał burmistrz Kuczyński, milczeli ławnicy, milczał ks. Dąbrowski. Za brak „współpracy” z zaborcą burmistrz i wójt gminy Pieńkowski zostali pozbawieni swych funkcji. Ale to nie koniec historii kunowskiego krzyża. Po upadku powstania władze rosyjskie nakazały usunięcie z pomnika symboli patriotycznych oraz dotychczasowych napisów i wykucia tekstu brzmiącego: „Na cześć Najjaśniejszego Pana Aleksandra II, Cesarza Wszechrosji i Króla Polskiego, Oswobodziciela ludu polskiego”. Napis ten kłuł w oczy kunowian do roku 1920. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości na wykuto nowy napis: „Krzyż ten wznieśli w 1861 roku miłujący Kraj nasi dziadowie, poświęcając go pamięci poległych w Warszawie 27 lutego 1861 r. Napis powyższy wykuli wnukowie w 1920 r. szczęśliwi doczekaniem Niepodległości Ojczyzny”. Zaborcy nigdy nie dowiedzieli się kto był autorem pomnika – wyjaśnia Monika Bryła-Mazurkiewicz. 

Pamiątką tamtych wydarzeń jest także kamienny krzyż z 1861 r. stojący do dziś na Rynku w Kunowie
fot. Tadeusz Krawętkowski/Centrum Krajoznawczo Historyczne im. prof Mieczysława Radwana

Mimo początkowych sukcesów powstanie zakończyło się klęską powstańców, z których kilkadziesiąt tysięcy zostało zabitych w walkach, blisko tysiąc straconych, blisko 40 tysięcy skazanych na katorgę lub zesłanie na Syberię, a około 10 tysięcy wyemigrował. Po bitwach Rosjanie palili miejscowości, które udzielały schronienia powstańcom, dokonywali rzezi ludności cywilnej. Niszczyli dobra kultury. Po upadku powstania kraj pogrążył się w żałobie narodowej. Została zniesiona autonomia Królestwa Polskiego (1867). Skasowano klasztory katolickie w Królestwie, skonfiskowano około 1600 majątków ziemskich i rozpoczęto intensywną rusyfikację.

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

Także na terenie Ostrowca Świętokrzyskiego i w jego okolicach jest wiele obiektów, które nie pozwalają zapomnieć o powstaniu styczniowym.

– Dla mnie takim wyjątkowym obiektem jest ten przy ul. Romulda Traugutta. W pięknej kulistej obudowie stoi na postumencie figura Matki Bożej Niepokalanej. Figurę tę ufundowali pracownicy Huty Klimkiewiczów w 1868 r., w związku z ogłoszeniem przez Kościół katolicki w 1854 r. dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, i co ważne w 5. rocznicę wybuchu powstania styczniowego. Na frontowej stronie postumentu widnieje napis: „Matko Boża zmiłuj się nade mną”. Na początku tego stulecia w tym miejscu stanął pomnik upamiętniający powstańców styczniowych, wkomponowany w niszę z figurą. Tym samym miejsce kultu religijnego stało się również miejscem pamięci narodowej. Pomnik został uroczyście odsłonięty w styczniu 2002 r., w rocznicę wybuchu powstania styczniowego. Upamiętnia powstańców, którzy na skutek ran odniesionych podczas bitwy bodzechowskiej zmarli w szpitalu w Klimkiewiczowie. Obok figury Matki Bożej znajduje się głaz z płytą granitową zawierającą napis: „POLEGŁYM ZA OJCZYZNĘ / ŻOŁNIERZOM / WOJSK POLSKICH / POWSTANIA STYCZNIOWEGO / 1863-1864 / W DOMU SZPITALNYM  ZMARŁYM W KLIMKIEWICZOWIE Z RAN /ODNIESIONYCH W BOJACH Z MOSKALAMI / – W BITWIE BODZECHOWSKIEJ 16 XII 1863 / I POTYCZKACH – CZĘSTOCICACH 10 III 1864 / POCHOWANYM NA CMENTARZU W SZEWNIE / 22 STYCZNIA 2002 – tłumaczy Monika Bryła-Mazurkiewicz. 

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

Za figurą Matki Bożej w niszy jest rozmieszczonych 10 żeliwnych tabliczek zawierających informacje o zmarłych. Na tabliczkach czytamy, poczynając od lewej strony: Felix Ozibowski / lat 21 +4.I.1864 / Łukasz Bruzela / lat 18 + 9.I.1864 / Józef Serafin / lat 17 + 14.I.1864 / Józef Matysiak / lat 20 +22.I.1864 /tabliczka pusta /Mjr Stanisław Śliwa / lat 40 + 9.II.1864 / Karol Ciza / lat 23 +12.III.1864 / Oficer Piotr Dębicki / lat 24 +15.III.1864 / Józef Karpiński / lat 24+ 19.III.1864 / N/N/ lat 27+24.III.1864 /.

Według wspomnień Władysława Zapałowskiego po bitwie pod Bodzechowem, polegli w niej powstańcy zostali pochowani na cmentarzu w Denkowie, ranni zaś trafili do szpitala w Klimkiewiczowie.

Pomnik na cmentarzu w Denkowie
fot. Tadeusz Krawętkowski/Centrum Krajoznawczo Historyczne im. prof Mieczysława Radwana

Prezes centrum przypomina, że z tym pomnikiem w ścisłym związku pozostaje pomnik na cmentarzu szewieńskim.

W 1864 r. na cmentarzu w Szewnie zostało pochowanych kilkunastu powstańców. Zmarli ono na skutek ran odniesionych w bitwie bodzechowskiej mającej miejsce 16 grudnia 1863 r. oraz w potyczce w Gromadzicach. Akty zgonu sporządził ks. Ignacy Grynfeld. Do dziś te akty metrykalne znajdują się w archiwum parafialnym. Dzięki nim wiemy, że na cmentarzu w Szewnie spoczęli powstańcy: Feliks Ozibowski, Łukasz Bruzela, Józef Serafin, Józef Matysiak, Karol Ciza Węgier, oficer Piotr Dębicki, Józef Karpiński, Ludwik o nieznanym nazwisku, zmarły w dworze w Gromadzicach, NN, mjr Stanisław Śliwa, a także Kacper Karaś z Klimkiewiczowa, którego nazwisko nie zostało umieszczone na pomniku.

– Wyłączając  Ludwika, pozostali ranni powstańcy trafili do Klimkiewiczowa. Zarządzający fabryką klimkiewiczowską z ramienia Banku Polskiego, Ignacy Papiewski ofiarował kilka sal na otworzenie szpitala. Rannymi zajmował się lekarz Idzikowski z Ostrowca oraz felczer Daniel Frenkiel, który potem został skazany na wygnanie na Syberię. Na pomniku szewieńskim wymieniony jest także Józef Skaluta, zmarły 20 marca 1864 r. na skutek ran odniesionych w bitwie opatowskiej.

Kiedy kilka lat temu przygotowując się do wykładu poświęconego udziałowi duchownych w powstaniu styczniowym, sporządzałam kwerendę w archiwum parafialnym, zwróciłam uwagę nie tylko na brak Kacpra Karasia, ale także na wspomnianego Józefa. W rzeczywistości nosił on nazwisko Kalista. Osoba czy też osoby, które odpowiadały za opracowanie napisy na pomniku powstańców w Szewnie nie dość starannie czytały akta metrykalne. W efekcie jednego powstańca pominięto, nazwisko drugiego źle odczytano. Dziś mam  okazję przywrócił pamięć o powstańcach Kacperze Karasiu i Józefie Kaliście – mówi Monika Bryła-Mazurkiewicz. 

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Dodaje, że kiedy mówimy o spoczywających na cmentarzu w Szewnie uczestnikach powstania styczniowego, nie sposób nie wspomnieć o ks. Ignacym Grynfeldzie. 

– To wyjątkowa postać w historii naszej małej ojczyzny, niestety wiedza na jej temat jest nikła. Choć na temat powstania styczniowego w Ostrowcu i okolicach napisano wiele, m.in. w 2013 r. wyszła drukiem publikacja „Epizody powstania styczniowego w okolicach Ostrowca Świętokrzyskiego – w 150. rocznicę wybuchu”, o ks. Ignacym Grynfeldzie jedynie się wzmiankuje. Trudno to zrozumieć, zważywszy, że w zasobach archiwalnych zachowały się akta osobowe księdza i opracowanie jego życiorysu nie nastręcza trudności – podkreśla. 

Ignacy Maciej Grynfeld urodził się w 1810 r. w Krynkach, w rodzinie szlacheckiej, z matki Józefy z Wosińskich (Wosieńskich) i ojca Michała. Początkowo kształcił się w domu. Potem uczęszczał do Szkoły Wydziałowej (rządowej) w Wąchocku, gdzie ukończywszy cztery klasy. W 1828 r. przeniósł się do Szkoły Wojewódzkiej Kieleckiej i tam ukończył klasy V i VI. W 1830 r. wstąpił do seminarium w Sandomierzu. Z początkiem 1831 r., po trzech miesiącach pobytu w Sandomierzu, został wysłany do Warszawy, do Seminarium Głównego, gdzie przez cztery lata studiował nauki teologiczne. W 1835 r. zakończył naukę w Seminarium Głównym uzyskując stopień kandydata teologii. W międzyczasie 2 lipca 1834 r. w Warszawie przyjął święcenia kapłańskie. Po ukończeniu Seminarium Głównego w Warszawie został przeznaczony na wikariusza do kościoła parafialnego w Trójcy (ob. kościół parafialny pw. Świętej Trójcy w Zawichoście). 2 stycznia 1836 r. powierzono mu administrację kościoła parafialnego w Mychowie. W 1837 r. przeniesiono go na wikariat do Szewny. 6 lutego 1838 r. został nominowany proboszczem parafii Szewna. Probostwo w Szewnie wyjednał mu hr. Henryk Łubieński. Na probostwie w Szewnie ks. Ignacy Grynfeld przebywał do końca swojego życia, czyli do roku 1883. Przez 45 lat był proboszczem szewieńskim. W międzyczasie administrował okolicznymi parafiami, i tak w 1844 r. oraz 1856-1857 był administratorem parafii św. Michała w Ostrowcu, zaś w latach 1864-66 parafii ćmielowskiej (po emigracji ks. Kacpra Kotkowskiego). Ponadto w latach 1861-1865 pełnił urząd dziekana dekanatu kunowskiego. Był kanonikiem kapituły podlaskiej i kanonikiem kolegiaty opatowskiej.

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

– Ks. Ignacy Grynfeld przeszedł do historii jako wielki patriota. I w istocie tak było. Głosił kazania o treściach patriotycznych, narodowowyzwoleńczych, za co wielokrotnie spotykał go sankcje. Wielokrotnie musiał się tłumaczyć z głoszonych przez siebie kazań przed władzami diecezji. Co ciekawe kazania o wydźwięku narodowym głosił nie tylko w okresie manifestacji patriotycznych i w okresie powstania, ale przez cały okres swego probostwa. W aktach ks. Grynfelda przechowywanych w Archiwum Diecezjalnym w Sandomierzu znajdziemy wiele dokumentów, które o tym zaświadczają. Kiedy 3 maja 1847 r. wygłosił kazanie na Świętym Krzyżu, został zawezwany do konsystorza w Sandomierzu, „natychmiast bez żadnej wymówki” wraz z tekstem kazania. Data 3 maja wskazuje, że wygłoszona wówczas przez ks. Grynfelda homilia miała wydźwięk patriotyczny i nawiązywała do wydarzeń z 3 maja 1791 r. – kiedy to uchwalono Konstytucję 3 maja.) Ks. Grynfeld brał aktywny udział w działalności patriotycznej przed powstaniem styczniowym, w okresie żałoby narodowej. 11 sierpnia 1861 r. w czasie obchodów rocznicy unii polsko-litewskiej wygłosił w kolegiacie opatowskiej patriotyczne kazanie – tłumaczy Monika Bryła-Mazurkiewicz. 

Na przełomie 1861 i 1862 r. odmówił stanowczo zdjęcia emblematów z krzyży w dekanacie kunowskim. Za to w styczniu 1862 r. został aresztowany i osadzony w Radomiu. Po „wysiedzeniu czterech dni w zamknięciu – za Łaską Bożą za niewinnego uznany” został wypuszczony 25 stycznia 1862 r. i powrócił do Szewny”.

18 stycznia 1862 r. został aresztowany w Szewnie i gnany do Ostrowca za to, że w Ćmielowie przy rynku został usypany kopiec z obeliskiem kamiennym, na którym ustawiono krzyż z koroną cierniową.

Zbiorowa mogiła 40 powstańców styczniowych, poległych 16 grudnia 1863 roku na Sadłowiźnie obok Janika  i 21 grudnia 1864 roku na polach kunowskich.
fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

– Kiedy w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. wybuchło powstanie styczniowe zaangażował się w nie. Sprzyjał powstańcom. Wiele wskazuje, że na wśród zabudowań plebańskich w Szewnie była przechowywana (ukrywana) broń. 3 grudnia 1863 r. w Szewnie doszło bowiem do rewizji plebańskich zabudowań gospodarczych przez rosyjski oddział dragonów. Kiedy ks. Grynfeld wstawił się za bitym bez przyczyny przez oddział rosyjski człowiekiem, oficer aresztował księdza. Pędził go przed końmi pieszo, a po pewnym czasie wsadził na furmankę wziętą po drodze. Odstawiono go do Ostrowca. Dowódca, przed którego przyprowadzono ks. Grynfelda, nie chcąc słuchać jakichkolwiek tłumaczeń kazał zaprowadzić go na Rynek i tam wśród innych aresztowanych pilnować. Potem wśród szyderstw i popychań rosyjskich wojskowych pędzono ks. Grynfelda za miasto. Z pomocą ks. przyszli towarzysze niedoli, którzy wzięli go do swego wozu… O godzinie 4ej po południu po trzej milowej podróży ogłoszono księdzu, że jest wolny i nakazano mu wracać pieszo do domu – wyjaśnia prezes Centrum. 

Ks. Grynfeld jako sympatyk powstania znajdował się pod policyjnym nadzorem, jeszcze po upadku powstania. W 1868 r. został oddany pod nadzór policyjny za kazanie, które wygłosił w Siennie.

Ks. Ignacy Grynfeld był osobą wyjątkową. Miał duże zasługi na polu rozwoju szkolnictwa. Przez dwadzieścia lat utrzymywał i prowadził przy kościele szkółkę parafialną. Razem z organistą Stanisławem Ryszkowskim uczył „nauki religii, moralności, czytania, pisania i chwalenia Pana Boga”. Miał swój wkład w założenie i uruchomienie w Szewnie w latach 60. XIX w. szkoły elementarnej. Na potrzeby tej szkoły oddał budynek, który potem został przejęty na rzecz skarbu. 

Pomnik na cmentarzu w Ćmielowie
fot. Tadeusz Krawętkowski/Centrum Krajoznawczo Historyczne im. prof Mieczysława Radwana

– Wielki był wkład ks. Grynfelda w restaurację kościoła, plebanii i innych obiektów parafii szewieńskiej. Przede wszystkim dokończył budowę plebanii w 1843 r., w której zamieszkał. Za sprawą ks. Grynfelda szewieński zespół kościelny wzbogacał się o cztery kaplice, które pojawiły się na cmentarzu grzebalnym oraz kościelnym. Były to kaplice: św. Antoniego, św. Anny i św. Izydora na cmentarzu kościelnym oraz św. Juliana na cmentarzu grzebalnym. Tylko jedna z nich powstała od fundamentu; była to kaplica św. Juliana na cmentarzu grzebalnym. Pozostałe 3 kaplice, zostały przerobione z dotychczasowych obiektów znajdujących się na cmentarzu kościelnym. W okresie probostwa ks. Grynfelda został powiększony cmentarz grzebalny założony w 1798 r., początkowo liczący ok. 1100 prętów kw., ogrodzony drewnianym płotem. Po powiększeniu liczył około 4 morgi. Zyskał też nowe ogrodzenie. W 1876 r. ks. Ignacy Grynfeld wydał „Pamiętnik dla moich parafian” – podsumowuje Monika Bryła-Mazurkiewicz. 

Zmarł w marcu 1883 r. w Szewnie na zapalenie płuc. Pochowany został w kaplicy przedpogrzebowej na cmentarzu w Szewnie, pod posadzką, w grobowcu, który sam wybudował z myślą o proboszczach szewieńskich.

Dołącz do dyskusji

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this