– W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, około godziny 13.00 przywitałam syna, bo właśnie przyjechał do nas, do mnie i moich rodziców, spod Krakowa. Przyjechał z całą swoją rodziną. Siedzieliśmy w pokoju gościnnym od strony drogi. Nagle usłyszałam trzask. Poszłam więc w stronę tego hałasu, żeby sprawdzić co się dzieje. Ganek zajęty był już ogniem. Zdążyłam tylko krzyknąć, że się pali. To trwało dosłownie chwilę – tak tragiczne wydarzenia z 26 grudnia wspomina Renata Cichoń, która w pożarze straciła nie tylko dorobek swojego życia, ale i lata pracy dziadków i rodziców.
Akcja gaśnicza trwała ponad 5 godzin. Udział w niej brało 8 samochodów gaśniczych, a także 23 strażaków. Na szczęście w pożarze nikt nie odniósł obrażeń.
– Dom zajął się w kilka chwil. To, co się nie spaliło, zostało zalane wodą. A teraz jest zima, idą mrozy, tynk odstrzeliwuje od ścian. Musimy zerwać wszystko, aż do gołych ścian. Zrobić coś, żeby nie było czuć tego dymu po pożarze. Był u nas inspektor nadzoru budowlanego, wyłączył dom z użytku, powiedział jednak, że gdy wykonany niezbędne prace, możemy w nim zamieszkać. Bardzo chcielibyśmy tutaj wrócić, ze względu na moich rodziców, którzy przeżyli tutaj całe swoje życie. Teraz przebywają u siostry i ciągle dopytują się, czy już mogą wrócić do swojego domu – mówi Renata Cichoń.
Dodaje, że rodzina czeka teraz na ubezpieczyciela, żeby oszacował poniesione straty. A te są bardzo duże: spaliły się doszczętnie drewniane schody, prowadzące na piętro, z ganku i korytarza pozostały tylko zwęglone cegły. Z dachu wystają spalone belki stropowe.
A wolnostojący, dwukondygnacyjny dom w Boleszynie, to dorobek trzech pokoleń.
– Pierwsza wersja domu jeszcze bez piętra, powstała w latach 70-tych. Budowali go moi rodzice: dziś 86-letni tata Jan i 83-letnia mama – Zofia. Wraz z mężem w 2007 roku rozbudowaliśmy ten dom. Dziś ciężko mi na niego patrzeć, gdy jest w takim stanie, zwłaszcza, że wciąż przed oczami mam obraz, jak płonie – mówi Renata Cichoń.
Dodaje, że wstępna przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
– Dobrze, że nie stało się to w nocy, bo wtedy nikt z nas by nie przeżył. Pewnie bylibyśmy na piętrze, a ogień odciął by nam drogę ucieczki – dodaje.
Z pomocą przyszli mieszkańcy Boleszyna.
– Zakładali nam kurtki, ciepłe buty. Wybiegliśmy bowiem tylko w tym, co mamy, Moja chrześnica założyła konto na zrzutce.pl. Okoliczni mieszkańcy pomagają nam także swoją pracą fizyczną. Dopytują się kiedy będzie można wejść i oczyszczać ten dom. Nie oszukujmy się, wszystkie te rzeczy, które stoją w domu, trzeba będzie wyrzucić. Wójt gminy zaoferował, że podstawi nam kontener, pomoc zaoferowali strażacy z OSP. Każdemu kto okazał nam serce, bardzo dziękujemy.. Teraz przy życiu i zdrowych zmysłach trzyma nas nadzieja, że będziemy mogli wrócić do naszego domu, może nie za miesiąc, nie za dwa, ale wrócimy – podsumowuje Renata Cichoń.
Rodzinie w odbudowie domu można pomóc przekazując dowolną kwotę poprzez stronę:
– Zwracam się serdeczną prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie finansowe w tej tragicznej na nas sytuacji, ponieważ sami nie są w stanie odbudować powstałych zniszczeń i tylko dzięki solidarności i wsparciu ludzi o dobrych sercach wierzę, że nam się uda i damy radę przywrócić im nadzieję i szansę na lepsze jutro – na przeżycie swojej starości w godnych warunkach.
Wierzę, że wspólnie ludzie potrafią przenosić góry i tym razem uda nam się osiągnąć zamierzony cel. Z całego serca niezmiernie dziękujemy za pomoc – jest ona nieoceniona – mówi Magdalena Machnowicz, chrześnica pani Renaty, która założyła konto na platformie zrzutka.pl
Foto: Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info