O sytuacji ostrowieckich salowych pisaliśmy wielokrotnie. Podczas sesji Rady Powiatu Ostrowieckiego, jaka odbyła się w piątek, 4 marca 2022 roku mówiły, że chcą pracować i podkreślały, że nigdy nie były w sporze z dyrekcją szpitala. Chciałyby jednak wiedzieć, jak będzie wyglądała przyszłość ich grupy zawodowej. Nie chciały bowiem zostać przekształcone w grupę sprzątającą, która tym samym pozbawiona zostanie wszystkich dodatków, przysługujących grupie salowych.
– (…) Nikt oficjalnie nie powiedział nam o zwolnieniach. To były nieoficjalne wiadomości, które okazały się prawdziwe. Naszą obecnością na dzisiejszej sesji chcemy powiedzieć w jakiej sytuacji jesteśmy i zapytać czy pani starosta o tym wie. Może my jesteśmy w ogóle niepotrzebne w szpitalu – pytały salowe.
Marzena Dębniak, starosta powiatu ostrowieckiego, podkreślała wówczas, że sprawy zwolnień są sprawami dyrektora, który ponosi za nie odpowiedzialność. Salowe „odesłała” też do Sądu Pracy.
– (…) Jeszcze raz powtarzam jest to sprawa dyrekcji szpitala: zatrudnianie, zwalnianie. Istnieje coś takiego jak Sąd Pracy, jeżeli jest nieprawidłowe zwolnienie i no nie widzę powodu, a akurat sprawa w Sądzie Pracy jest bezpłatna, bronić się przed zwolnieniem. Jeszcze raz, pełen szacunek za ciężką fizyczną pracę w określonym wieku. Bo ja bym takiej pracy salowej w swoim wieku nie wykonała. Panie dzisiaj przyszłyście na sesję. Czego ode mnie oczekujecie? Chyba bardziej są to pytania do dyrektora. Wiecie co panie mnie zadziwia? Jest jakieś drugie dno. Bo nie poparły pań żadne koleżanki. I to jest ciekawe. Mówię te koleżanki, które nie zostały objęte zwolnieniami. Nikogo u mnie nie było, nie było żadnego związku, nie było innych salowych, które by np. przykład przyszły i powiedziały: noc coś jest nie tak, bo te dziewczyny nie zasłużyły na zwolnienie. Nikogo jeszcze raz mówię, nie było – mówiła starosta.
Informowaliśmy o tym tutaj:
Jak udało się nam ustalić wobec dwóch salowych, które zwolnione zostały z ostrowieckiego szpitala w ubiegły roku, zasądzono odszkodowania bez przywrócenia do pracy. Jak podkreśla Tomasz Durlej, rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach wyrok jest nieprawomocny.
– Wyrok dotyczył przywrócenia do pracy, sąd zamiast przywrócić je do pracy orzekł o odszkodowaniu. W stosunku do jednej z pań było to 11 tysięcy złotych, w stosunku do drugiej 13 tysięcy złotych – tłumaczy.
Szpital ma dwa tygodnie na odwołanie się od decyzji sądu.
Czytaj również: