Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, to jedno z najstarszych świąt maryjnych. Przekonanie o tym, że Pan Jezus nie pozostawił ciała swojej matki na ziemi było powszechnie wyznawane w Kościele katolickim.
– Według przekazów Matka Boża nie umarła lecz została zabrana do nieba. Apostołowie, którzy odwiedzili jej grobowiec trzy dni po śmierci zobaczyli, że nie ma ciała, zostały tylko same kwiaty i zioła. I to właśnie ze względu na tę pamiątkę święci się w tym dniu bukiety z ziół, polnych kwiatów, łany zbóż, a w niektórych częściach Polski także owoce – wyjaśnia Paweł Cieślik, regionalista, animator kultury, instruktor muzyczny z Kunowa.
Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, cesarz bizantyjski Maurycjusz, chcąc uczcić matkę Jezusa ustanowił jej święto w cesarstwie wschodnim. W kościele zachodnim święto to obchodzono od VII wieku, ale dogmat o wniebowzięciu Maryi ogłosił 1 listopada 1950 roku papież Pius XII w konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus.
– …powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej – czytamy w Breviarium fidei VI.
– Według starej tradycji ludowej bukiet powinien składać się z siedmiu lub siedemdziesięciu siedmiu różnych zbóż, ziół, czy kwiatów. Siódemka w „Starym Testamencie” uważana była za jeden z symboli doskonałości. Moja babcia, która pochodziła z Kresów miała niesamowity talent w układaniu kwiatów i robieniu kwiatów z bibuły. Jej bukiety miały charakter palmowy, trochę wydłużony. Są i takie miejscowości, gdzie zamiast bukietów wykonuje się kosze. Tradycja ta ma zatem także charakter dziękczynny. Stosujemy wszystko jako ochronę, swoisty „amulet” poświęcone kwiaty miały bowiem chronić przed chorobą, nieszczęściami, klęskami żywiołowymi – wyjaśnia Paweł Cieślik.
15 sierpnia to także końcówka żniw. Do tego czasu należało uprzątnąć z pól zboże. Mówiono nawet: „na Wniebowzięcie skończone żęcie”. Święto to zatem łączyło się z pracami na roli, a właściwie było ich zwieńczeniem. .
– W tym czasie święcono plony oraz wszystko to co rosło w ogrodach, sadach i na polach. Było zatem świętem ludzi roli. Wydaje mi się, że w czasach, w których żyjemy, już tej tradycji nie ma. 15 sierpnia nie jest już jedną datą dożynek. Według tej starej tradycji 15 sierpnia odbywała się msza dziękczynna rolników za płody rolne. Dodawano je także do bukietów. Zioła do bukietów zbierano w samo południe, podczas słonecznej pogody. Moim zdaniem dlatego, że wówczas wyglądały najpiękniej i były maksymalnie rozwinięte. Dodawano do nich po parze kłosów ze wszystkich czterech głównych zbóż: pszenicy, żyta, owsa i jęczmienia, a także makówki, gałązki jabłoni z owocami, które po poświęceniu zjadano, aby zęby nie bolały i były zdrowe. To także ludowe odniesienie do tradycji tego święta. Do bukietów dodawano również nabite na patyk warzywa i owoce. Bukiety dekorowani także kwiatami ogrodowymi – tłumaczy Paweł Cieślik.
Dodaje, że nazewnictwo wielu ziół wiąże się ze Świętą Rodziną, postaciami świętych, czy samym Panem Bogiem. I tak w ludowej gwarze bylica to „Boże drzewko” lub ziele świętojańskie, na dziurawiec mówiono zaś „dzwonki Panny Maryi”, dziewannę drobnokwiatową nazywano „warkoczami Matki Bożej”, tojad mocny – „pantofelkami Matki Bożej”. Bukiety wiązano łykiem lipowym, wyrabiano z niego okrętowe sznury, było więc bardzo mocne, z drugiej strony Matka Boża, zwłaszcza na terenach Polski wschodniej objawiała się przy lub w otoczeniu lipy.
– Poświęcone zioła miały bardzo szerokie zastosowanie. Okadzano nimi ludzi i zwierzęta, robiono napary, wkładano do trumny lub na skronie osobom konającym. Zioła i kwiaty chroniły przed burzami, gradem, powodziami, zarazą i rzuconymi urokami. Ziarno z poświęconych kłosów dodawano do pierwszego siewu. Aby uczcić to ważne święto, gospodynie piekły chleb i słodkie bułeczki. Przygotowywano smakowite dania. Co ciekawe do czasu poświęcenia nie wolno było jeść jabłek, gruszek i innych owoców z sadu. Sąsiedzi nie tylko się wspólnie odwiedzali, ale modlili się i śpiewali pieśni maryjne – wyjaśnia Paweł Cieślik.
Poświęcone bukiety trzymano przez cały rok.
Dodaje, że z przykrością zauważa, że co roku jest coraz mniej osób, które kultywują tę tradycję.
– Chciałbym, żeby udało się tę tradycję odnowić. Pamiętam swoją prababcię, babcię, ciocię, które przygotowywały bukiety i mam ten obra wciąż żywy przed oczami. Był taki czas, gdy ta tradycja nie była kultywowana. Być może nam nie miał kto powiedzieć. Teraz w garstce ludzi, którzy chcą do tego zachęcić, cała nadzieja – podsumowuje.
Msza maryjna na Matkę Boską Zielną
Po co te wiązki i wianki
z mięty wrotyczu, rumianku?
Niesiemy je na znak hołdu
Maryi Pannie przed ołtarz.
Hyzop, lawenda, jałowiec?
Wszak to potrzebne chorobie?
Mamy je, chcemy dziewanną
Ucieszyć Maryję Pannę
Niechaj to księża poświęcą
Dzisiaj w ten dzień Wniebowzięcia.
A tę pszenicę i jęczmień
Czy także mamy poświęcić?
Proso też i mak, i żyto
Na coraz większą obfitość.
Na cóż bób i rzodkiew zda się
w niebie, na rajskim popasie?
Maryi z żyta korona,
A nam – chleb zeń upieczony.
Niechaj je księża święcą
Dzisiaj, w ten dzień Wniebowzięcia.
Kazimiera Iłłakowiczówna, „Msza maryjna na Matkę Boską Zielną”