Jak wielokrotnie informowaliśmy część mieszkańców Miłkowskiej Karczmy, ale jak się okazuje także Wymysłowa i Janika skarży się na bóle głowy i mdłości, jakie odczuwa podczas lub po fali odoru, jaka przetacza się przez ich miejscowość. Wykonywanie codziennych czynności, czy zwyczajny relaks w ogrodzie stają się niemożliwe, gdy zamiast zapachu sosen mieszkańcy wdychają smród ze składowiska. Wielokrotnie podkreślali przy tym, że rozumieją, iż ciężko spodziewać się, aby wysypisko pachniało, jednak fale odoru, jakie do nich docierają uniemożliwiają im chociażby otwarcie okiem w upalne dni.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w 2018 roku uznał, że zdrowie, o którym mowa w ustawie, należy rozumieć nie tylko jako zdrowie fizyczne – jak uczyniły organy administracji – ale także psychiczne. Mieszkańcy Warszawy skarżyli się wówczas na uciążliwe zapachy z zakładu odpadów komunalnych MPO przy ul. Kampinoskiej. Czy w przypadku mieszkańców Miłkowskiej Karczmy sprawa również znajdzie swój finał w sądzie?
Temat nieprzyjemnego zapachu, jaki „zatruwa życie” mieszkańcom powrócił przy okazji sesji Rady Powiatu Ostrowieckiego, jaka odbyła się 20 listopada.
– Zostałem poproszony przez mieszkańców Miłkowskiej Karczmy, Wymysłowa, Janika oraz pozostałych miejscowości związanych z terenem gminy Kunów o poruszenie sprawy związanej z nieprzyjemnymi zapachami, jakie dochodzą z wysypiska śmieci, które znajduje się na terenie Janika – mówił radny.
Marek Bilski przypomniał także, że problem nasilił się w ubiegłym roku, wcześniej nieprzyjemne zapachy nie były aż tak uciążliwe.
– W ubiegłym roku mieszkańcy czuli bardzo te zapachy nieprzyjemne, które dochodziły z wysypiska. My jako mieszkańcy zorganizowaliśmy zebranie z przedstawicielami ZUO Janik, z władzami gminy Kunów w ubiegłym roku i po prostu poruszyliśmy ten temat. Wcześniej jeszcze, jako przedstawiciele Miłkowskiej Karczmy byliśmy na rozmowie w ZUO Janik. Obejrzeliśmy te wszystkie działania, jakie są tam prowadzone na tym wysypisku. No i ustaliliśmy takie spotkanie, które odbyło się w ubiegłym roku we wrześniu. Na tym spotkaniu przybyli przedstawiciele z firmy ZUO Janik, przedstawiciele z gminy Kunów, a także mieszkańcy. Było tam poruszonych bardzo wiele spraw związanych z tym, że ten zapach jest uciążliwy no i firma deklarowała nam, że robi dużo rzeczy, tylko że mieszkańcy tego nie odczuwali – wyjaśniał Marek Bilski.
Dodał, że dopiero po interwencjach mieszkańców, padły deklaracje, że Spółka będzie starała się pozbyć niektórych uciążliwości.
– Do konkretnego programu naprawczego firma przystąpiła dopiero po naszej interwencji i informacji, że wystąpimy do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Kielcach o przeprowadzenie kontroli. Taką kontrolę inspektor zlecił i ta kontrola trwała od 24 października do 22 listopada 2019 roku, to jest do czasu złożenia oświadczenia przez firmę ZUO Janik, o programie naprawczym, który zostanie wprowadzony – tłumaczył radny z PiS.
Przypomniał, że jako reprezentant mieszkańców zapoznał się z wynikiem kontroli, która została przeprowadzona na terenie wysypiska.
– Z przedstawionych materiałów wynika, że po naszym spotkaniu zaczęto realizować procedury neutralizujące nieprzyjemne zapachy, przeprowadzono doraźne dezodoryzacje, wapnowanie kwatery składowiska i przystąpiono do wykonania bariery antyodorowej. Podczas rozmowy z panem prezesem – panem Nowakiem opowiadał, że to wszystko było robione wcześniej, ale ja tutaj muszę powiedzieć, że te procedury, które zostały zadeklarowane, one zostały wprowadzone po tych naszych interwencjach i później padły deklaracje o podjęciu wielu działań, które zostały zrealizowane na tym wysypisku. Te umowy, które były zawierane z firmami były też w późniejszym terminie i tutaj dam przykład umowy o barierę antyodorową, która została zawarta dopiero 23 października 2019 roku – wyliczał Marek Bilski.
Wyjaśniał, że chciał zorganizować spotkanie z przedstawicielami ZUO Janik, jednak teraz na przeszkodzie stanęła pandemia koronawirusa. Jak twierdzi radny podczas rozmów telefonicznych z prezesem ZUO Janik, otrzymał odpowiedzi odmowną, co do próby zorganizowania spotkania. Przypomniał także, że mieszkańcy Miłkowskiej Karczmy spotkali się także we wrześniu tego roku z przedstawicielami gminy Kunów, sygnalizując problem na nowo, uciążliwości są mniejsze, ale wciąż są. Zauważył, że nieprzyjemne zapachy są mniej uciążliwe w chłodniejsze miesiące roku, problem nasila się wraz z upałami. Odór czuć także najbardziej po południu, w nocy i nad ranem, gdy jak zaznaczył Marek Bilski, Spółka nie wykonuje żadnych prac.
Poinformował także, że jeśli zapachy nie ustąpią i nie dojdzie do spotkania z przedstawicielami władz wysypiska, mieszkańcy Mikowskiej Karczmy, będą musieli podjąć inne kroki prawne, nie wykluczając także blokady składowiska..
Głos zabrał Mariusz Pasternak, przewodniczący Rady Powiatu Ostrowieckiego, a także wiceprezes zarząduu Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Janik, który twierdzi, że spółka nie wdrażała żadnego programu naprawczego.
– (,…) Bo tu nie było co naprawiać. My po prostu chcieliśmy w jakiś sposób iść naprzeciw mieszkańcom i zastosować metody, które są niestosowne w zasadzie w Europie. Takie innowatorskie, nawet współpracując z uczelniami europejskimi, zastosowaliśmy metody, które w jakiś sposób dezodoryzują zapachy, które się unoszą z naszego wysypiska. Być może one są faktycznie uciążliwe, natomiast my robimy wszystko, żeby tych zapachów nie było. Użytkujemy kwaterę nowego składowiska tylko w jednej szóstej. Przesypujemy wszystko piaskiem, żeby transmisja gazów była jak najmniejsza, zastosowaliśmy kurtyny, stosując specjalne zapachy, które są rozpylane wokół tej nowej kwatery, co jest naprawdę innowatorskie mało jest takich pociągnięć w Europie nawet, nie tylko w Polsce. Wapnujemy zastosowaliśmy metodę odgazowania, czyli całe to składowisko jest obrurowane i wyciągają gaz. No bo to co pachnie? W zasadzie gaz, który organicznie się rozkłada. Nie wiem czy są jeszcze jakieś metody na świecie, które mogą w jakiś sposób zapobiec zapachom, które powstają z tego typu instalacji, bo to jest instalacja. Co może się stać kiedy mieszkańcy zablokują nasze składowisko. No my pewnie staniemy i będziemy robili przerwę technologiczną, natomiast Neapol, czy jakieś miasto we Włoszech, które było zasypane odpadami, tak się stanie ze wszystkimi gminami powiatu ostrowieckiego, które nie będą miały gdzie odwozić swoich odpadów, no bo nie będą miały, po prostu nie będzie odejścia. Chyba że będą odwoziły to na inne składowiska jeśli one się na to zgodzą i będą to robić za dużo większą cenę. Bo nasze składowisko jest bardzo tanie w porównaniu do innych na rynku, jeśli chodzi o województwo świętokrzyskie, a nawet i Polskę. Mogę śmiało to powiedzieć – mówił Mariusz Pasternak.
Do jego wypowiedzi odniósł się Marek Bilski, cytując oświadczenie z 22 listopada 2019 roku, pod którym podpisał się Mariusz Pasternak, wiceprezes Zarządu ZUO Janik, a w którym mowa jest m.in o działaniach naprawczych, jakie podejmie Zakład w związku z ograniczeniem emisji substancji złowonnych. Radny z PiS wymienił w punktach, do podjęcia jakich działań zadeklarowała się Spółka. Marek Bilski dodał, że oświadczenie trafiło na biurko Inspektora Ochrony Środowiska, aby możliwe było zamknięcie kontroli.
Mariusz Pasternak przyznał, że zakład był kontrolowany przez uprawnione instytucje. Twierdzi jednak, że na składowisko nie zostały nałożyły żadne kary.
O problemach mieszkańców Miłkowskiej Karczmy pisaliśmy także tutaj: