Znajdź nas na

FAKTY

Oddajmy zwierzętom głos!

Maksiu, Boston, Inka, Negra, Lara, czy Grześ – to tylko niektórzy z podopiecznych Stowarzyszenia Vox Animalium, którego wolontariusze pracują także na terenie Ostrowca Świętokrzyskiego. Część z pozbawionych domów zwierząt znalazła nowych, odpowiedzialnych właścicieli. Inne wciąż szukają kochającego właściciela, miski z jedzeniem i małego kąta do spania, a przede wszystkim miłości i troski, którą ktoś kiedyś im odebrał…

naOSTRO.info

To właśnie z troski o bezdomne zwierzęta ostrowieccy wolontariusze z Vox Animalium w najbliższą sobotę (26 stycznia) organizują koncert charytatywny „Rockowa Pucha dla sierściucha”. Wydarzenie rozpocznie się w Osiedlowym Domu Kultury „Malwa” na os. Stawki 45 o godzinie 18.00.

– Bilet wstępu kosztował będzie 10 zł. Każdy, kto nie będzie mógł przyjść na koncert, będzie mógł zakupić wirtualny odpowiednik biletu – mówi Magdalena Godlewska z Ostrowieckiego Wolontariatu Vox Animalium. – Na koncercie odbędzie się kiermasz fantów, podarowanych przez różne osoby. Całkowity dochód przeznaczony zostanie na m.in: utrzymanie zwierząt w hotelikach, na ich leczenie, a także na karmę – tłumaczy wolontariuszka.

A potrzeby są naprawdę duże. Tylko od ubiegłego czwartku do niedzieli (21 stycznia) wolontariuszom Vox Animalium przybyło czterech podopiecznych. Dwa szczeniaki wyrzucono na ulicę, kolejnego na posesję, wolontariusze znaleźli też pieska, błąkającego się po ulicach Ostrowca Świętokrzyskiego.

Wcześniej w gminnym kojcu czekała na wywózkę do schroniska
foto. Vox Animalium

– W Ostrowcu Św. jest nas czwórka. Prowadzimy domy tymczasowe. Nasze dom są też domami znalezionych przez nas zwierząt. Oczywiście dopóki nie znajdą się osoby chętne do adopcji takiego pieska – mówi Magdalena Godlewska. Podkreśla, że nie chcą oddawać zwierząt do schroniska, ponieważ Schronisko Janik jest schroniskiem bez wolontariatu.

– Później te psiaki młode, czy też starsze zamknięte w kojcach, bez kontaktu z człowiekiem, staja się nieadopcyjne. Mamy taką jedną podopieczną, która była nieadopcyjna ale daliśmy jej drugą szanse. Trafiła do schroniska, jako dwumiesięczny szczeniak. Po dwóch latach ją zabraliśmy – nigdy nie poznała kontaktu z człowiekiem. Tera przebywa w domu tymczasowym z behawiorystą – tłumaczy wolontariuszka.

Przez cztery miesiące zrobiła duże postępy. Jest już w stanie podejść na wyciągnięcie ręki do człowieka, ale nie daje się jeszcze głaskać. Taka terapia to też duże koszty (ok. 500 zł miesięcznie). – Mieliśmy też dwa nieadopcyjne staruszki 12 i14 lat. Ten 12-letni „siedział” w schronisku 4 lata. Ich kojce były omijane przez ludzi. One straciły nadzieję. Nie wychodziły z budy. Zależało nam na tym, żeby zmienić ich życie – wspomina Magdalena Godlewska.

Gdyby nie wolontariusze trafiłby do schroniska
Vox Animalium

Przyznaje, że w tym roku jest bardzo dużo porzuconych kotów.

– Wynika to z nieświadomości ludzi. Rozmnażania „zwierząt bez głowy”. Ludzie starszej daty nie wiedzą czym jest sterylizacja. Lepiej jest im pozbyć się takiego psiaka i mieć problem z głowy – podsumowuje wolontariuszka.

Zwierząt bezdomnych z roku na rok przybywa!

– Zwierząt bezdomnych jest bardzo dużo. Jest to dramat w całej Polsce. Są takie okresy, jak święta, czy wakacje, kiedy porzucanych jest ich więcej niż zwykle. Rodzice dają prezent dziecku na święta i dziecko traktuje takiego pieska jak zabawkę. Gdy zwierzątko przychodzi do rodziny, to rodzice powinni wiedzieć, że jest to kolejny członek rodziny. Nie zabawka. Jak się zabawka dziecku znudzi to ją odkłada na półkę, to samo jest z takimi pieskami, czy kotkami – opowiada Ksenia Buglewicz, reprezentant Stowarzyszena Vox Animalium.

Według niej problem bezdomnych zwierząt i kiepskiej opieki nad nim wynika głównie z niskiej świadomości społecznej, z którą duży problem jest zwłaszcza w województwie świętokrzyskim.


Kotka zabrana z przechowalni gminnej, miała być wypuszczona w to samo miejsce
Vox Animalium

– Troskliwości, otoczenie opieką, chęci zaopiekowania się zwierzęciem, tutaj w województwie świętokrzyskim są naprawdę na niskim poziomie. Zwierzęta, znalezione u nas, trafiają niestety w inne rejony Polski: do Warszawy, Wrocławia, czy na Pomorze. Tutaj jest ciężko znaleźć im dom.

Nie ma chętnych – mówi. Wspomina historię, gdy jedna rodzina wzięła małego szczeniaczka, a następnego dnia odwieźli go do domu tymczasowego, bo według nich nie był zżyty z rodziną. Nie dali mu szans na aklimatyzację.

Ksenia Buglewicz podkreśla, że nie mają żadnej pomocy ze strony samorządów, żadnego dofinansowania, czy wsparcia.

– Te pieniądze, na których się opieramy to są darowizny od ludzi prywatnych i z 1. proc. podatków. – Od samorządów nie mamy żadnych środków. Podpisują one umowy ze schroniskami w gminach, które nota bene nie przyjmują zwierząt i odsyłają je np. do nas. Dzwonią bardzo często. Śmieję się wtedy, żeby odsyłali nam zwierzęta, ale razem z dofinansowaniem, które dostają. A ono jest dość duże – stwierdza ze smutkiem wolontariuszka.

Stowarzyszenie, które powstało w 2012 roku jest bardzo kameralne. Wszyscy jego członkowie działają jako wolontariusze – charytatywnie. Wszyscy pracują zawodowo. Wolontariatem zajmują się po godzinach pracy, czy podczas weekendów.

– Staramy się walczyć, ale bardzo dużo jest tej bezdomności zwierząt, a bardzo mało świadomości społecznej. Póki co to jest taka walka z wiatrakami jeszcze, ale każdy uratowany zwierzak to dla nas sukces – mówi Ksenia Buglewicz.

Powód do założenie Stowarzyszenia był bardzo prosty.

– Było tak bardzo dużo zwierząt bezdomnych, a każdy z nas zajmował się zwierzętami pozbawionymi domów w niesformalizowanej postaci, że pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że tak się dłużej nie da. Walczymy, bierzemy udział w rozmaitych interwencjach, staramy się też uświadamiać ludzi np. na temat trzymania zwierząt na łańcuchach, z czym na terenie całego województwa świętokrzyskiego jest straszny problem – mówi wolontariuszka.

Jak się okazuje to nie jest tylko domena wsi, często takie psy są także trzymane na łańcuchach w centrum miasta.

Bezdomne zwierzaki, które udaje się im uratować rozlokowują po hotelikach albo domach tymczasowych. Przygotowywane są do adopcji, są odrobaczane, chipowane, sterylizowane, czy kastrowane.

W klatce wraz z innymi kociętami, czekał na nowy dom
Vox Animalium

– Szukamy domu w oparciu o ankietę lub rozmowę adopcyjną. Mamy wizytę przed adopcyjną. Oddajemy takiego zwierzaka w oparciu o umowę. Część zwierząt przechodzi terapię z behawiorystą. Czasami jest tak, że dom tymczasowy, czy hoteli radzi sobie samodzielnie z przystosowaniem psa. Zazwyczaj jest tak, że gdy już zajmujemy się jakimś psem to nikt się do niego nie przyznaje – podkreśla Ksenia Buglewicz.

Stowarzyszenie wciąż poszukuje wolontariuszy. Przyda się każda dodatkowa para rąk. Można się zgłosić przez stronę internetową www. Vox-animalium.pl, zostawić do siebie numer kontaktowy, a wolontariusze oddzwonią i rozpoczną współpracę.

Można także wpłacać darowizny lub podarować podopiecznym Stowarzyszenia 1 proc. podatku.

Potrzeby są ogromne. Stowarzyszenie ma jeszcze do zapłacenia faktury na 15 tys. zł za leczenie bezdomnych zwierząt.


Inka zabrana z połamaną łapą z domu, gdzie była zabawką dla dzieci
Vox Animalium

– Te 5 złotych, które ktoś przelewa, oddając często „ostatni grosz”, jest warte więcej niż milion od kogoś bogatego – podsumowuje wolontariuszka.

Jeśli chcecie wesprzeć podopiecznych Stowarzyszenia, umożliwiając wolontariuszom ratowanie bezdomnych potrzebujących stworzeń, ich leczenie, wykonywanie koniecznych zabiegów, zakup karmy oraz poszukiwanie dla nich nowych domów możecie przekazać na organizację 1% podatku KRS 0000420321.

CEL SZCZEGÓŁOWY 1%: „Zwierzęta z Kielc”

Instrukcja wypełnienia:

Informacje uzupełniające: imię, nazwisko, e-mail, adres (rubryka 126 w PIT-37, 305 w PIT-36, 129 w PIT-28, 61 w PIT-38, 54 w PIT-39)

Dołącz do dyskusji

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this